Wirtualna wolność ściśle cenzurowana!!
Andreas von Rétyi
30.05.2011
Wolność maśli i swoboda wypowiedzi stawiane są
wszędzie na pierwszym miejscu, głównie jednak na tak zwanym „zachodzie”. Czy
mamy więc powody do narzekania? Przecież idzie nam wspaniale, oddychamy pełną
piersią, żyjąc w wolnym świecie, możemy podróżowa gdzie tylko chcemy, korzystać
z wszelkich dostępnych informacji, rozwijać intelektualnie na wszystkie sposoby
i z naszymi myślami swobodnie się dzielić..... czy też nie?
Było by pięknie, gdyby istota rzeczy i pozór leżały od siebie daleko. Nie jest to
oczywiście rzadnym nowym rozpoznaniem, że swoboda wypowiedzi szybko zostanie ograniczona,
dokładnie wówczas i tam, gdzie własne myśli i rozpoznania nie pokrywają się z grupą panującą. Jak
tylko coś zaczyna im nie posować, rozpoczyna się świat teorii spiskowych.Tak łatwo się to zaczyna.
Najbardziej przekonywujące argumenty i wyjaśnienia zostają ujednolicone przez medialną maszynerię
i wyśmiane, aby ten ustalony przez politykę i naukę obraz nie zamącić.
Sztuczny produkt w miejsce prawdy. Zdumiewa jeno, że tą codzienną porcję mocnych i nowych dowodów, wyciąganych
codziennie na światło dzienne, - nikt
nie podważa.
Aby znaleźć posujące dowody, nie potrzeba wcale szukać, wystarczy
pomyśleć tylko o codziennym „uśmiercaniu” Osamy bin Ladena. Każdy komentarz
zbyteczny. A co robią media?
Komentarz też niepotrzebny. My jednak musimy ową codzienną porcję niesamowitych łgarstw łykać,
zakrapiając solidną porcją wodolejstwa. Tym sposobem w końcu poszedł na dno też sam szef Al Qaidy, rzekomo szybko
i „czysto”,- bez ślado.
Im dalej, tym gorzej. Nie odchodźmy jednak od tematu – wolne
informacje w miejsce wolnych
dezinformacji. Jak właściwie z tym (w demokracji t.v.r.) wygląda? Jakie prawa
mamy i czym jest państwo prawa? Czy jest to państwo które wszystkie przynależne
nam prawa odbiera? Nie, ale to się oczywiście zdarza. Też w internecie, gdzie
extra zdziczałe dziecko wojskowego chowu, które ten Swiat zdobyło i od tej pory
wolno dostępne informacje stawia każdemu do dyspozycji.
Ten dobrowolny i triumfalny pochód nie wszystkim trafia do
przekonania i wzajemną miłość. Pomyślmy o Chinach, Północnej Korei czy Egipcie.
Tylko po co rzucać okiem aż tak daleko, skoro to całe poskudztwo leży przed
naszymi drzwiami? Bo na to wszystko co sobie internetowa cenzura pozwala i
pozwalać będzie, przekracza ludzkie
pojęcie.
Niedawno temu, Frank Guthausen, z Urzędu Ochrony Danych, zwracał
uwagę na planowane wprowadzenie
niepokojących projektów. Nadzór i cenzura są dniem powszednim. Należy zawsze stosować indiwidualne
kryteria, nie wrzucać do tego
samego garnka Videopiractwa, kradzież danych, nawoływanie do morderstwa i nie
respoktowania prawa własności,- ze stosowanym powszechnie ograniczaniem prawa
do wolności wypowiedzi.
A jednak obserwóje się wzrastającą kontrolę na wszystkich
poziomach władzy. I tak jesteśmy już zobowiązani wszystkie informacje wyłożyć
na stół, nie możemy jednak liczyć na to, że sami będziemy rzetelnie
informowani. Kontrola ludności i cenzura pracują ręka w rękę. W sąsiednim
Państwie, Francji, rozważa się nałożyć kary na „digitalnych terrorystów”.(.....)
My przecież już to znamy. Zablokowanie internetu będzie tendencyjnie ułatwione. Z drugiej strony jednak,
dozór nad internetem trwa nieprzerwanie.W Niederlandych Proweiderzy od dawny ten dozór
stosują,- Deep Packet Inspection (DPI). Nie mylić z Deep Pocket Inspection,
domeną Urzędu Finansowego.
Za pomocą DPI śledzi się przyzwaczajenia internautów, co dla
niektórych może być bardzo
nieprzyjemne. Bardziej drażliwe i niebezpieczne dla internautów jest, jak do
tych danych dobiorą się urzędnicy którzy zajmują się z urzędu (demokratycznym t.v.r.)szpiegostwem.
Guthausen, na przykładzie Niederlandów, twierdzi: „można
powiedzieć, że prywatne koncerny pracują jak STASI.” (....). Bo przecież
Telekom w przeszłości postępował jak STASI. Nie tak dawno temu, mówi US-
naukowiec, David P.Reed, że Deep Packet Inspection jest technologią ryzykowną,
bo zapobiega wprowadzaniu innowacji i eliminuje podstawowe prawa. Reed jest
internetowym pionierem, i pracuje dla Media Lab des Massachusetts Institute
of Technology (MIT).
Tymczasem po całym świecie rozprzestrzenia się „internetowy-strach”. Guthausen
mówi o „Zensuritis Digitalis”. To, że przesyłowa sieć internetowa w czasie
egipskiej rewolucji została zamknięta, udowadnia kolejny już raz o strachu
samozwańczych „właścicieli tego świata” przed szybkim rozprzestrzenianiem
nielubianych czy nawet niebezpiecznych dla nich wiadomości. W Turcji od tego
miesiąca wprowadza się cenzurę za pomocą odpowiednich filtrów a w Nowej
Zelandii księgarnie pracują offline aby zapobiec inwigilacji. W Polsce
natomiast, właściciel internetowej strony, Robert Frycz, został niedawno we
własnym mieszkaniu, przez uzbrojonych polskich tajniaków, po tym jak umieścił
na swojej stronie satyrę na prezydenta Komorowskiego. Współpracownicy szefa
Komorowskiego dystansowali się od tej tajnie przeprowadzonej akcji, bo, jak wyjaśnił
sekretarz Nowak, „Swoboda wypowiadania się stoi w Polsce na samym wierzchu”.
Jak wszędzie na całym świecie! To szczególne w demokracji jest jednak, że
państwowy zamordyzm i dozór stawiany jest na pierwszym miejscu (i daleko przed
prawami „robolów” t.v.r.). Jakie jeszcze tejne „prawa człowieka” przygotowują ,
można rozpoznać po tym jak odpowiedni urzędnicy reagują, na przykład, na byłego analistę CIA i NSA
Suftware-eksperta Thomas’a Andrews’a Drake, który nielegalne czynności
tajniaków podał do publicznej wiadomości (....). Ze swoimi wyjawieniami
„awansował”na wroga. FBI włazi do jego mieszkania, zabiera computer, dokumenty
i inny materiał. Wystosowane przeciwko niemu zarzuty nie podano do wiadomości.
Jasne, trzeba rzecz DOPASOWAĆ !! Ten przypadek Drake jest oczywiście bardziej
kompleksowy, jak zostało tutaj przedstawione. Jednak to co z tego wyszło, było
znowu nielegalne szpiegowanie ludności... i oskarżenie Drake o utrudnianie
pracy tajniakom... oraz.... w co trudno uwierzyć: O SZPIEGOSTWO.
Tłum. t.v.r.