"Dopiero
jak wojenna propaganda zwycięzców
trafi do podręczników historii pokonanych, i przyszłe pokolenia w nią
uwierza, będzie można mówić, że ta reedukacja w pełni się powiodła"
(wpływowy „amerykański” kolumnista i "Deutschenhasser" Walter
Lippmann).
To
wymazanie starej pamięci i zaflancowanie nowej udało się nadzwyczaj sprawnie.
Można to łatwo prześledzić przyglądając się postępowaniu politykierów i dużej
części światowego społeczeństwa. Należą oni do generacji wychowanej na
„historycznym szmelcu”, książkach i podręcznikach napisanych po 1945r, też na masówce,- hollywoodzkich
filmach. Doprowadziło to do
wykrzywienia moralnego kręgosłup i dokumentnego wyeliminiowania politycznej
orientacji, ale i samodzielnego myślenia.
Niemcom ten kręgosłup przetrącono. Coś takiego jak rzeczowe i neutralne
ocenianie polityczno-gospodarczych zjawisk już nie istnieje. Dowodem są
"demokratyczne" wybory o których rozstrzygają media. Oglupieni do
szczętu wyborcy nie są już w
stanie o zasadniczych problemach myśleć, podejmują decyzje czysto emocjonalne
(przystojny, dobrze gada, nasz chłop, pije jak my, ma fajną żonkę, etc.), i
wybierają kolejny raz swojego rzeźnika.
Oczywiście
że tu i tam dochodzi (oficjalnie) do tego, że tą ciemną już masę kokietuje się
patriotyzmem, ale..... wymyślonymi hasłami w rodzaju "odpowiedzialnego
patriotyzmu" czy
"konstytucyjnego patriotyzmu", a więc obwarowanego setkami
zakazów i chronionego dziesiątkami narzuconych dogmatów. Powojenne
"elity", to znaczy europejscy politycy, historycy, socjolodzy,
wywodzacy sie z przedwojennego lumpenproletariatu i parobskich "dynastii" (intelektualne elity podczas
wojny i po jej zakończeniu, tak na wschodzie i zachodzie wytrzebiono), stosunkowo szybko nauczyli sie od ZSRR
i USA jak można prędko i bezboleśnie,
na niewiedzy i łatwowierności
narodem manipulować. Historia niczego przeciętnego obywatela, bez względu
na wykształcenie, nie nauczyła, ta faktyczna historia,- ma się rozumieć, bo jej
po prostu nie zna ! Żniwóją "dwustuprocentowi" moralizatorzy i
puryści, ich hasła i "niepodważalne prawdy" docierają pod każdą
strzechę, z pomocą medialnej, totalnie ogłupiającej, jednokierunkowej
autostrady.
Dzisiaj
wystarczy kilku dozorujących
polityków i ich pomagierów i parę stacji TV, żeby trzymać "roboli" za
mordę i zdusić w zarodku najmniejszą próbę podważenia obowiazującego
"demokratycznego" systemu, czy rozprawienie się z każdą rzeczową analizą, nie pasującą do
ogólnie obowiazującego światopoglądu.
Ta reedukacja tak pieknie się powiodła, że nawet dziennikarze i różnego
rodzaju publicyści już dawno temu praktykują samocenzurę, żadnych państwowych
cenzorów już nie potrzeba, wystarczą
nożyczki we własnych łbach. Jak pojawiają się tematy niezgodne z narzuconą współcześnie ideologią i
obowiazującymi dogmatami, zapala się im automatycznie we łbie czerwona lampka i
z mety rozlega się opętańczy RYK,- kurewscy "n a z i ś c i"!! Ci "dobrzy" milczą z przylepionym na gębie obleśnym
uśmiechem, a społeczeństwa te bzdury bezboleśnie i z zachwytem łykają. Istnieją
jednak granice, zarządzona miłosć jest równie niebezpieczna i szkodliwa jak
zarządzona nienawiść. To udowodniła przeszłość i strzelające rewolucyjne
działa.
t.v.r.