Statuła Wolności w Rosterce.

 

„Dla mnie Statua Wolności ma od dwóch lat twarz Billa Clintona.“ Jaką twarz miała i ma dla Japoni  po „poczęstowaniu“ jej atomową „wolnością“ ob. G. nie pisze.  Z amerykańską „wolnością“, i zmieniającymi się w zależności od  sytuacji obliczami „statuły“, zapoznało  się po Japoni conajmniej piętnaście narodów, bezlitośnie bombardowanych z powietrza, morza i lądu, aby, jak podpowiada G. „Bill Clinton (...), Ronald Reagan i George Bush senior – mieli  w doskonaleniu tego systemu wolnej konkurencji (wolnej amerykance, ) i nadaniu amerykanizacji kolejnego rozpędu, swój ważny udział“ ).  G. nie znał jeszcze – kiedy to pisał – prezydenta Bush’a juniora, ten dopiero nadał „amerykanizacji“ szwung ! Dwie wojny na początek i dwie w zanadrzu, już bez  konkurencji, ze  zwerbowanymi nowymi wasalami za plecami, to już nie rozpęd, a prawdziwy pęd „oswobodzający“całe narody n.p  z nafty !  Zeby dobić niedowiarków i ewentualnych wątpiących w możliwości USA,  zaciemnić i tak już zaciemnione, wyciąga G.  ze stalinowskiej „mottenkisty“, jego zdaniem, argument nie do odparcia : „Europejczycy (i nie tylko oni) starają się nie pytać, na czym polega amerykański patent na sukces, bo w gruncie rzeczy dobrze wiedzą; dobrze wiedzą, dlaczego żarówka, samolot, kasa sklepowa, kuchenka mikrofalowa, telewizor, długopis, magnetowid, zamek błyskawiczny, komputer i Internet ruszyły na podbój świata z Ameryki a nie z Europy“.

Nie wiedzą, nic nie wiedzą.  Ale co z panem Panie G.? Co za duchowe ubóstwo vice szefa “opiniotwórczego” tygodnika!  To nie jest już powielanie, lecz wprost żywcem cytowany tekst  z podręczników dla Techników w latach 1947 -1953,  z tym, że w miejsce Pana „amerykańskich wynalazków“, stało w nich, że są to wynalazki „ludzi i uczonych radzieckich“, wyłączając internet i computer. W to miejsce wstawili Sowieci rower i maszynkę do golenia. Te artykuły i pański komentarz naświetlają wyraźnie społeczną i intelektualną korupcję pewnego towarzystwa, która jest nieuchronnym ubocznym produktem tego, co dzisiaj zwie się prawidłowo - „America-cult“. Wychodzi, że przyzwyczajenie stało się drugą naturą (....).

Gottlieb Daimler (1834-1900) i Karl Benz (1844-1929) wynaleźli nowoczesny motor benzynowy z elektrycznym zapłonem, a po nich Rudolf Diesel, niemiecki inżynier, postawił ludzkości do dyspozycji motor diesla, później wynaleziono silnik Wankla, a ukoronowaniem tego było wynalezienie i dalsze usprawnienie silnika odrzutowego oraz  napędu rakietowego w III Rzeszy. Te odkrycia,  i wynalezienie oraz uperfekcjonienie przez Niemców autostrad, umożliwiło dopiero USowcom poruszanie się po tych dużych amerykańskich terytoriach !  Co mi tu Pan wyjeżdża z zamkiem błyskawicznym !  Inni Niemcy w 19 wieku przejęli inicjatywę w chemii i fizyce. Wynaleźli szkła kontaktowe ( w latach 1880 !), promienie röntgenowskie (1895), fizykę kwantową ( w 1900 przez Maxa Planck’a (1858-1947),  później rozwiniętą przez Werner’a Heisenberg’a (1901-1976) , odkryli rozszczepianie atomu, wcześniej wynaleźli Aspirynę, którą nawiasem uznał amerykański prezydent Wilson za największy łup wojenny Amerykanów w I W.S. Wynaleźli sacharynę, stworzyli pierwszy elektryczny licznik/komputer (Zuse,1910-1995), z węgla produkowali benzynę syntentyczną, sztuczny kauczuk i margarynę, a do tego odkryli i wyprodukowali elektromagnetyczne urządzenia medialne do nagrywania i odtwarzania, o czym za chwilę. A Pan podstawia mi pod nos .... d ł u g o p i s!    Człowieku, wszyscy GIs kradli w 1944-45 r. na grandę wszystkim niemieckim jeńcom i cywilnym osobom wszystko, między innymi ołówki mechaniczne ( naciskasz wychodzi, wciskasz, sie  chowa) i nie mogli od tego, ich zdaniem, cudu oczy oderwać. A aparat „Leica“ był najbardziej wymarzonym łupem amerykańskich oficerów.  Nikt też nie ma pojęcia, że w  Wright-Patterson Field (Ohio),  i Library of Congress oraz w ministerstwie gospodarki w Washington’ie D,C. hektycznie przeszukiwano 1500 ton zrabowanych Niemcom patentów i prac naukowych wartości bilionów dolarów.  Jedna z tych amerykańskich hien : „największe na świecie  tego rodzaju źródło materiału, pierwszorzędne wyzyskanie umysłowego kapitału całego niemieckiego narodu“. [The Barnes Review, 5(2) (1999), S. 27-33.  130 Third St. SE, Washington, D.C. 20003.]

Pisze też o tym w swojej wydanej w 1947 r.  książce  THE CRIME OF OUR AGE  amerykański historyk dr. Ludwig A. Fritsch. Czytamy w niej:

„Rabunek hesskich królewskich klejnotów był jednym przypadkiem z wielu. Obrońca kobiecego WAC- kapitan Durant wiedział co mówi, kiedy w swoim pladoyer twierdził: jeżeli jego klientka zostanie skazana, to musi zostać skazane 90% stanu amerykańskiej armii, bo wszyscy kradli jak najęci. Miliony ton zrabowanego dobra jako „Suveniers” naszym transportem, przez nasze urzędy pocztowe i celne przetransportowano do USA. Sama srebrna zastawa stołowa, podarunek niemieckich miast dla ostatniego cesarza Niemiec z okazji jego 25 letnich rządów ważyła 7 (siedem) ton, a pułkownik który to wspaniałe dzieło sztuki skradł i jako trofeum wojenne zabrał ze sobą do USA jest prywatnie adwokatem.” (...)  „Co za ilość zbiorów sztuki różnego gatunku,  tego twórczego pierwszego kulturowego narodu znajdowało się w muzeach, zamkach, pałacach, i w prywatnych zbiorach ! Każde większe miasto w Niemczech posiadało tyle zbiorów sztuki jak jakiś cały  kraj. Tam było co kraść i rabować. Według naszych gazet, jedynymi którzy trzymali się pewnych zasad i przestrzegali międzynarodowego prawa, to byli Anglicy. My ale, jesteśmy przed Bogiem i historią odpowiedzialni za to, że  skradliśmy niezastąpione ludzkie wartości kulturalne a inne  zniszczyliśmy.” (...) „ Naukowców i wysoko kwalifikowanych fachowców uprowadziliśmy do krajów zwycięzców. Setki ton tajnych patentów ukradliśmy i wywieźliśmy do USA. ("Secrets by the Thousands”  HARPER MAGAZINE, Dezember 1946). Nasi naukowcy bez zazdrości stwierdzili, że Niemcy wyprzedzili ich w wynalazkach od 10 do 50 lat. Myśmy nie zrobili nic dla ludzkości. Nie rozwiązaliśmy żadnych problemów, tylko zawszy stwarzaliśmy nowe. My nadużywaliśmy to słowo  „oswobodzenie”. Myśmy nikogo nie oswobodzili.” (....)

„Europejczycy (i nie tylko oni) starają się nie pytać, na czym polega amerykański patent na sukces....., twierdzi G.“ . No to jazda,- może  w końcu Pan im wyjaśni,- że ten „sukces“ jest wynikiem pospolitego złodziejstwa, rabunku i ciągłych, prowadzonych przez Amerykanów wojen. Ze „Zamachowym kołem“ amerykańskiej gospodarki, poza wojnami, jest rabunek umysłowej potęgi Niemców w czasie dwóch wojen światowych i w okresie powojennym(.....).  Historia odkryć mówi sama za siebie, najbardziej kreatywnym okresem w historii człowieka były lata 1932 – 1945 w Niemczech,  w tych - jak się ich określa - „ 12 najciemniejszych latach niemieckiej historii“. A dzisiejszą pozycję USA trzeba wyjaśnić tym, że po I W.S. jak i II W.S. tysiące tony niemieckich patentów zrabowali.  Listę niemieckich odkryć można cytować bez końca, nie jest to zasadniczo potrzebne, z paroma warto się jednak zapoznać: Syntentyczny łyszczyk (Glimmer), który amerykańską produkcję stali na zimno zwiększył 1000 % , „tę tajemnicę 50,000 tysięcy barwników, z których dużo jest trwalszych i lepszych od naszych; farby, które  nie bylibyśmy nigdy w stanie wyprodukować“, [The Barnes Review, 5(2) (1999), S. 27-33.  130 Third St. SE, Washington, D.C. 20003.]

Konserwację mleka, masła i chleba bez chemikaliów, klimatyzatory dla niemieckich łodzi podwodnych, które umożliwiły im dopłynięcie do Pacyfiku przebywanie  tam 2 miesiące i prowadzenie walk, powrót do Niemiec bez wynurzania się i tankowania świeżej wody, należy jeszcze wspomnieć o urządzeniu do kapultowania, noktowizer dla karabinów i oczywiście urządzenie do odświeżania powietrza (Luftionisierer), używane dzisiaj powszechnie przez Amerykanów, które dodatkowo obniże ciśnienie krwi, pomaga zwalczać alergie i astmę. Jak się Panu panie G. ta lista podoba ?,- i jak marnie wygląda pańska,  z tymi nędznymi amerykańskimi „osiągnięciami“. Ale czy są one – te które Pan wymienił - faktycznie amerykańskimi „wynalazkami“ ? Zajmijmy się dla przykładu jednym z pańskiej listy. Po przekroczeniu niemieckiej granicy dokonywali Amerykanie fascynujących - ich zdaniem - odkryć, włącznie z tym  który znany jest dzisiaj wszystkim USowcom – magnetofonem. W miesięczniku "Secrets by the Thousands”  HARPER MAGAZINE, wrzesień 1946. zapoznajemy się z kuriozalnym podnieceniem  szefa Technical Industrial Intelligence Branch, [Wydział  (amerykańskiego) Technicznego Szpiegostwa] :

„ to ciągnie brązową, podobną do papieru, taśmę. Była około pół cm. szeroka. Na jednej stronie matowa, druga była błyszcząca. To jest Magnetofon, powiedział on. Zbudowany jest z plastiku, z jednej strony powleczony tlenkiem żelaza,- metalizowany. W Niemczech zastąpił nagrywanie na płytach. Na jednej magnetyzowanej szpuli można nagrać całodniowy program radiowy... Można też ją odmagnetyzować, wymazać,  i w każdym czasie nagrać nowy program. Zadnej igły, żadne szmery, żadne zużycie. Jedna szpula kosztuje 50 centów.“

Ta fascynacja niemiecką techniką była u Amerykanów powszechna.  Z książki  A History of Recording And Its Effect Upon Music  może się Pan dowiedzieć, że wynalazcą tego „cuda“ był  Niemiec Fritz Pfleumer i dokonał tego w późnych latach dwudziestych ubiegłego wieku,  a firma  BASF wprowadziła ten magnetofon w 1934 na rynek. A jak potoczyła się dalsza historia niemieckiego magnetofonu ? A. M Poniatoff właściciel małej firmy Amoex w Kaliforni nosił w 1944 roku usowski mundur i był jednym z tych którzy zajęli stację radiową Luxemburg. Pojął natychmiast na jaką kopalnię złota trafił, - widząc te niezliczone magnetofonowe szpule. Przekonał US-firmę  3M  by przejęli produkcję magnetofonów i 3M  zalała nimi cały przemysł rozrywkowy w Los Angeles.  Ten ostateczny przełom na wydawniczym rynku   dokonał się w końcu, jak Bing Crosby jako pierwszy użył ten magnetofon do swoich radiowych show.  A ponieważ cała ta idea Fritz’a Pfleumer’a oparta była na naświetlanej taśmie filmowej, skonstruowanie magnetowidu przy  pomocy tych skradzionych patentów, było już dziecięcą zabawką. Pańska, a raczej „amerykańska kuchenka mikrofalowa“ też nie jest amerykańskim wynalazkiem. Firma Siemens  odkryła fale mikronowe w latach 1932-39 i zastosowała je w urządzeniu do niszczenia wszów i innego robactwa, między innymi w Auschwitz. Plany i pomysł skradli pańscy ulubieńcy,  prototyp tej kuchenki został przez firmą Siemens już zbudowany. Jaki samolot miał Pan na myśli, panie G.? Pewnie B-29 który przeznaczony był do transportowania bomb atomowych. Ten wynaleźli faktycznie Usowcy. Już w 1933r. a więc w tym samym czasie gdy Hitler doszedł do władzy legalną drogą (wygrał po prostu wybory), i znacjonalizował żydowskie banki, rząd USA zamówił czteromotorowe długodystansowe bombowce , XB 15, B-17, XB-19, B-24, i B 29. W ten sposób rząd Roosevelt'a już od 1933r.,  roku objęcia przez niego władzy, przygotowywał się do ofensywnej, strategicznej wojny przeciw Niemcom, a więc  światowej wojny, i Poza Brytanią żaden inny kraj nie poszedł w ślady USA, nie była nią Francja, Niemcy czy Włochy, nawet ZSRR i Japonia mimo swoich ogromnych obszarów (Japonia- wyspy na Pacyfiku) nie poszły w ślady USA." O Otton’ie Lilienthal’u  oczywiście, zawodowo Pan „zapomniał“. Co pozostało z tej  pańskiej „amerykańskiej“ listy ?   Zarówka i błyskawiczne urządzenie do rozporka. To ostanie przydało się, bodaj najbardziej, Hugh Grant’owi i  Bill’owi Clinton’owi. Ta kasa skojarzyła się zapewne Panu z amerykańskim „kasowaniem“ z całego Swiata dolarów  i dla porządku dodał Pan ,-sklepowa.  Telewizor i Internet,  w świetle przeprowadzonej transmisji telewizyjnej z olimpiady w Berlinie w 1936 r, nabiera innego wymiaru, o czym skromnie Panu donoszę. Telewizyjne rozmowy telefoniczne mogli Berlinczycy przeprowadzać już w 1938 r. za 50 pfenig’ów.  Jak uaktywni Pan załączony obrazek, to znajdzie Pan dowód. Po ukradzeniu Niemcom przez Amerykanów ich patentów i technicznej dokumentacji, nie mogli oni oczywiście dalej tego wszystkiego rozwijać. Poza tym, USowcy wszystkich naukowców, badaczy, profesorów i nauczycieli pozbawili pracy, nawet fizycznej. Niemcom zakazano, zakazano, zakazano, zakazano........

Zamek błyskawiczny i żarówka, - coś malutko wypociła ta pańska-amerykańska „Grande Nation“ .

W tych powojennych latach, w obliczu rozpasanego intelektualnego i fizycznego terroru, stosowanego przez lewicowych ekstremistów w całej Europie, stało się wprost niemożliwe, by uznać oficjalnie jakiekolwiek niemieckie osiągnięcia w latach 1933- 45. Ten irracjonalny charakter tego totalitarnego „duchowego demokratycznego trendu“ można przedstawić na kilku przykładach. Stary germański hakenkreutz,  symbol narodowo- socjalistycznej odnowy, nie może być publicznie pokazywany, co z historycznego punktu widzenia jest bezprzykładne, a właściwie jest równe wprost  religijno-inkwizycyjnym  zakazom. Zasługi narodowo-socjalistycznego rządu III Rzeszy w wprowadzeniu rzeczywistej polityki ochrony środowiska są zaprzeczane.  Zakaz przeprowadzania doświadczeń na zwierzętach przez Göring’a, reglamentowane myślistwo, ochrona środowiska, walka z nadużywaniem nikotyny, kampania zapobiegawczo-wyjaśniająca kwestię chorób rakowych,  plany wykorzystania energi jądrowej do celów pokojowych, to wszystko są Panie G. historyczne fakty  nie podlegające dzisiaj żadnej  dyskusji. Mimo tej oczywistości, oficjalni historycy piszący na zamówienie BRD- owskich politruków i kupa zdegenerowanych dziennikarzy wszystko to upycha pod dywan, żeby  zapobiec utworzeniu  zróżnicowanego  obrazu hitlerowskich rządów.  Największym trucicielem i śmieciarzem na tym świecie są USA, i Pan o tym doskonale wie.  A najbardziej zaawansowanym krajem w ochronie środowiska na wszystkich płaszczyznach jest dzisiaj na świecie BRD. Ta absolutnie bezpodstawna gloryfikacja Ameryki stała się prawdziwą epidemią, mającą swoje źródło w powszechnej głupocie i opłacanych najemnikach,- niestety. Przedstawiłem mikroskopijny wycinek zatajanej prawdy, w czym uczestniczy też „W...T” oraz Pan osobiście („Political correctness“ nie jest żadnym mniemaniem, lecz kriminalnym przestępstwem)  czego wyprzeć się Pan nie może, bo ten numer „W-t“ z tym francuskim podarunkiem dla USA na okładce, i pańską listą usowskich „wynalazków“ schowałem dla moich wnucząt i prawnuków płci obojga pod „materacem”. Będą mieli sporo uciechy i zabawy (.....). Jedźmy jednak z tymi wynalazkami dalej. Pominę w tych dalszych rozważaniach mielone klopsy z Hamburga i berlinską „Bockwurst“, powszechnie pożerane wUSA pod nazwą „hamburgerów“ i  „Hot- dogów“ i reeksportowane dzisiaj w formie przeróżnych „Bigów“, z tą różnicą, że produkowane z herefordów karmionych genetycznie manipulowaną kukurydzą i śrutą sojową.

W pewnej mowie przed usowską poblicznością (tych z „wyższych sfer”)  i inżynierów pracujących w przemyśle lotniczym, zastępca komendanta Army Air Force Intelligence, Air Technical Service Command (wykradanie obcej techniki) wykrztusił z siebie :

 „Niemcy budowali akurat rakiety, którymi mogli zaskoczyć swiat a szczególnie Anglię. Można przyjąć, że zmieniło by to przebieg tej wojny, gdyby aliancka inwazja opóźniła się o pół roku.(...) Ta rakieta V-2 , która bombardowała Londyn była tylko zabawką w przeciwieństwie do tego co Niemcy mieli w rękawie.“  [The Barnes Review, 5(2) (1999), S. 27-33.  130 Third St. SE, Washington, D.C. 20003.]

 Zajrzyjmy więc tam. Niemcy posiadali pod koniec wojny 138 rodzajów rakiet w różnym stadium rozwoju i produkcji, przyczym wszystkie systemy sterownicze, włącznie ze sterowaniem samoczynnym i zapłonem mechanicznym, zostały wypróbowane: fale radiowe, radar, radiofonia bezprzewodowa, akustyka, promienie podczerwone, magnetyzm. W systemie napędowym byli Niemcy przed całym Swiatem o lata, jeżeli nie kilkanaście lat, do przodu. Szczególnie zaawansowani byli w produkcji silników odrzutowych i to ponatdźwiękowych jak i tych nie przekraczających szybkość dźwięku. Posiadali nawet na składzie śmigłowiec odrzutowy z maleńkimi silnikami odrzutowymi umocowanymi na wirniku, a właściwie  na końcach śmigła, które były w stanie doprowadzić do niesłychanie szybkich obrotów. W czasie kiedy wojna dobiegała końca i Roosevelt wydał Patton’owi i Eisenhower’owi rozkaz wycofania się z zajętych przez Amerykanów obszarów, by oddać Stalinowi (Uncle Joe) , Berlin oraz Wschodnie i Srodkowe Niemcy, ci ostatni przygotowywali gigantyczną rakietę A4 do produkcji.    Miała 14 metrów wysokości, ważyła 11 ton o  zasięg 370 km., przyczym unosiła się na wysokość 100 km ponad powierzchnię ziemi i dysponowała maksymalną szybkością 5.400 km/h. Jej tajemnicą był motor rakietowy napędzany alkoholem i płynnym Hydrazinem. Sterowana  radarem, albo samonaprowadzająca ruchem wirującym. Była więc pięcokrotnie szybsza od dźwięku i niesłyszalna podczas uderzenia w cel. Inną już przygotowaną do użycia była A-9 o wadze 13 ton wyposażona w skrzydła i zasięgu 5.000 km. Ta w Peenemünde budowana rakieta osiągała jak na te czasy nieprawdopodobną szybkość 9.400 km/h.  Dla historyków i ludzi pańskiego pokroju panie G.  jest Yankee’s Charles Yeager pierwszym pilotem który w 1947 przekroczył szybkość dźwięku na Bell X-1 w 1947. Tymczasem był nim Hans Guido Mutke który 9 kwietnia 1945 podczas walki z angielskimi Spitfire, na najestetyczniejszym wówczas zbudowanym na świecie samolocie Messerschmidt –M262, wyposażonym  w dwie turbiny typu Junkers Jumo, osiągnął na wysokości 12000 metrów szybkość 1100 km/h [L’Autre Histoire, III(18), Juli 2001, S. 36f. (la Licorne bleue, 3 bis rue Jules Vallès, F-75011 Paris)]. Można to ciągnąć w nieskończoność i dodać jeszcze dla przykładu wypowiedź Werner’a Carl’a Heisenberg’a z 1942: „Niemcy byli w stanie zbudować bombę o wielkości ananasa  i ładunku wybuchowym który zrównał by z ziemią całe miasta.“ Dodał jednak później w 1952 : „to było dla Niemiec  z przyczyn gospodarczych niemożliwe“. Heisenberg był zdrajcą, został przez „antyfaszystów“ wprowadzony do grupy naukowców, by opóźniać na wszelkie sposoby postęp prac naukowych (Der Spiegel, Nr. 24, 1952.) O tym, ale  i innych sprawach może Pan wyczerpująco się dowiedzić : Karl Balzer, Verschwörung gegen Deutschland, Schütz Verlag, Preußisch Oldendorf 1978, S. 352-377; porównaj też : O. E. Remer, Verschwörung und Verrat um Hitler, Schütz Verlag, Preußisch Oldendorf 1982, S. 285-291. David Irving, Der Traum von der deutschen Atombombe, Sigbert Mohn Verlag, Gütersloh 1967, S. 303f.

I pomyśleć jeno, że w roku 1933 : „Do mitów należy insynuowana militarna potęga Niemiec w latach 30-tych. przez długi czas rozwój armii był limitowany do rozmiarów wręcz policyjnych, przez komisarzy Ententy, a każde naruszenie groziło ... interwencją zbrojną ....“  ( R). 

Generał Jodl w dniu 30.07.1946 przed Trybunałem w Norymberdze : W 1936 roku niemieckie zbrojenia wynosiły  6% stanu z 1943 roku.  „w 1935 r. mieliśmy 36 dywizji ; Francja , Polska , Czechosłowacja 90 dywizji (t.zw. pokojowych) i 190 dywizji (wojennych) , natomiast w 1939r. 75 dywizji , w tym na zachodniej granicy 23 , przeciwko 110 dywizjom francuskim.“

Nie wystarczy te dwie wypowiedzi przeczytać panie G.,  należy je akceptować, ponieważ taki był ówczesny stan faktyczny. UDOWODNIONY. Sądzę, że czas najwyższy by  już  Pan zaskoczył  i powoli zacząć kapować, ten ogromny wysiłek umysłowy włożony w technikę wojenną i  zbrojenia został na Niemcach wymuszony, bo przecież to Anglia, Francja i USA wypowiedziały Niemcom wojnę, jakoś musiały Niemcy się bronić. A może należy Pan do tych, co to mówią, piszą, reżyserują i kręcą, od bez mała 60 lat, że było odwrotnie. Ze Hitler na nich napadł ?

P.s.  Całą rakietową potęgę zawdzięczają  USA w „pojedynkę“ uprowadzonym niemieckim technikom  i uczonym. Polecam odwiedzić Huntsville w Alabamie i tamtejsze muzeum rakietowe. Pierwsza grupa uprowadzonych z Peennemünde-personelu liczyła 118 osób.  Zostali oni przez GI aresztowani w austriackiej wiosce  Reutte, skąd nastąpiła ich przeprowadzka do USA. Ta „przeprowadzka“ przebiegała tajnie pod kryptonimem »Paperclip«. Później „dostarczono“ dalszych kilkuset uczonych i techników. Ci uprowadzeni nazwali siebie »Friedensgefangene«. I jeszcze coś, jeżeli co czwarty obywatel USA ma dyplom uczelni, to dlaczego do jasnej cholery, są tacy głupi, że  muszą kupować czy uprowadzać mądrzejszych ? Skąd to się bierze ? Podpowiem panu, prawdziwe ludzkie wartości rozwinąć się mogą tylko  na unarodowionej ziemi, po stuleciach i tysiącleciach owocują, bo wszystko odziedziczone, w szlachetności umyślnie hodowane,  kiedyś rozkwita, napiera do dojrzałości. Też ten zmysł do tego co wysokie, wspaniałe, do wierności i honoru, do wiedzy. Ta głęboka duchowość, która z tej niezłomnej całości, z bardzo uzmysłowionego człowieka emanuje, wyrosła na przestrzeni tysiącleci z ziemi praojców, nie zakrzepła, nie została przejęta z obcych kręgów kulturowych. Kolorowi bastardzi- mieszańcy, żadnej kultury nigdy nie stworzyli, nie mówiąc już o cywilizacji. Przeciwnie, niszczyli je,  co udowodniły minione tysiąclecia,  i czego  od 1914 r  jesteśmy osobiście świadkami.   Nastąpił chów wypierający, ścieżka kodowa uległa zmianie i to wszystko. Tego samego zdania był też żyjący przed 2500 tyś laty Platon, który w swojej relacji o Atlantydzie pisał, że główną przyczyną jej „zaginięcia” i całej katastrofy było postępujące przemieszanie ras : „Jak jednak ten(Posejdon) pochodzący od Bogów (białych)....część ich jestestwa.... zaczął parzyć się ze śmiertelnymi,  to ludzkie znamie zaczęło przeważać. Nie byli już w stanie swoje szczęście znieść i zaczęli się degenerować...” W podobnym stylu wypowiedział się były US- ambasador Richard Burt, przedstawiciel WASP. „ Multikulturalizm Ameryki staje się gospodarczym obciążeniem. Homogeniczne towarzystwa jak Japonia i Niemcy, współzawodniczą na światowym rynku lepiej”. (FAZ, 14.12.1991)

Jakie u Pana nie docenianie, sterujących życiem, elementarnych prawd !

 

w zastępstwie: Emil C.