Nikt nie
wyzwalał Auschwitz i Birkenau
Oświadczenie
W dniu 27 stycznia 2005 r. z całego świata
przybyły do Oświęcimia delegacje tych, którym los pozwolił przeżyć piekło
obozów koncentracyjnych Auschwitz i Birkenau. Lansowane przez media hasło: 60.
rocznica wyzwolenia obozów wywołało wśród nich nieśmiałe uwagi, ale nikt nie
poważył się wówczas, w podniosłej atmosferze uroczystości, na głośny protest co
do fałszywego określenia „wyzwolenie”. A przecież jest to ewidentna nieprawda,
jako że nikt nie wyzwolił przed 60 laty ani obozów, ani ich więźniów. Można
mówić jedynie o wkroczeniu żołnierzy Armii Czerwonej do opuszczonych przez
Niemców fabryk śmierci. Zastanawia nas, komu zależy na tym, aby ta sama
propaganda, którą komuniści karmili polskie społeczeństwo przez 44 powojenne
lata, była kontynuowana w niepodległej Rzeczypospolitej. Kto odpowiada za to,
że nasza historia jest nadal interpretowana pod kątem potrzeb i interesów
innego państwa? Najwyższy czas przedstawić prawdę o tamtych wydarzeniach zgodnie
ze świadectwem żyjących jeszcze więźniów i ustaleniami naukowców. Ostatnie
apele odbyły się w obozach Auschwitz i Birkenau 17 stycznia 1945 r. Następnego
dnia sformowani w kolumny więźniowie opuścili - eskortowani przez załogę SS -
teren obu obozów w ramach ich planowanej ewakuacji. Wieczorem 18 stycznia
nieliczni pozostali w obozach więźniowie byli już wolni. Minęło długich 9 dni,
gdy 27 stycznia do Auschwitz i Birkenau wkroczyły pierwsze oddziały Armii
Czerwonej. Nie może być więc mowy o żadnym wyzwoleniu obozów.Oburzającym gestem
było w tej sytuacji wręczenie przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na
ręce prezydenta Władimira Putina medalu dla upamiętnienia tych, którzy zginęli
przy uwolnieniu obozów. Odbieramy to jako kpinę z historii, a w szczególności z
więźniów, którzy przeżyli i mogą świadczyć prawdę o zdarzeniach ze stycznia
1945 r. Fałsz o rzekomym wyzwoleniu Auschwitz i Birkenau przez Armię Czerwonę
jest szeroko kolportowany na cały świat. Trzeba położyć temu kres. Polska -
jako suwerenny kraj - powinna sama pisać swoją historię bez względu na aktualne
polityczne uwarunkowania, nie pozwalając nikomu na jej zniekształcanie.
( -) Kazimierz Kemmer
Przewodniczący Rady Porozumienia Organizacji
Kombatanckich i Niepodległościowych
w Krakowie.
*********
Do tego Oświadczenia warto podpiąć wypowiedź
jednego z byłych więźniów Auschwitz, prominentnego świadka ówczesnych wydarzeń,
Elie Wiesel'a, laureata nagrody Nobla który opisuje to w swojej książce „La
Nuit“ (Noc) na stronach 124-130 tak:
"Znany żydowski lekarz, więzień jak my (mój
ojciec i ja) stwierdził, że muszę poddać się chirurgicznemu zabiegowi." Położyli
go (mówi o sobie, pm) w szpitalu "w białe prześcieradła". I Dalej
Wiesel: "Ten szpital był w porządku: miało się prawo do dobrego chleba i
gęstej zupy."
Jego lekarz (Ojciec, p.m.) asystował go podczas
całej operacji aż do przebudzenia po narkozie. Krótko po tym zarządzono
ewakuację obozu w styczniu 1945. Wiesel: "Chorzy mogli w szpitalu
pozostać. Oni nie będą ewakuowani." (str. 129) I dalej Wiesel: "Decyzja leżała w naszych rękach. Po raz
pierwszy mogliśmy o swoim losie decydować sami: Obydwaj (z ojcem) w szpitalu
pozostać.....(....) Albo folgować tym innym." (str.129-130).
Każdy więzień miał więc wolny wybór, mogł czekać
na "oswobodzenie" z rąk Rosjan lub ewakuować się z obozową załogą
(SS) w głąb Niemiec. Zdecydowali się w końcu maszerować razem z innymi i SS w
kierunku zachodnim, nie czekając na Rosjan.
To co opisał Elie Wiesel, potwierdza oficjalny
historyk i politolog Fritjof Meyer, w swojej głośnej polemice z dyrektorem Muzeum w Oświęcimiu dr.Franciszkiem
Piperem, pisze Meyer: "Benz ( Dimension,s.469) cytuje naocznego świadka
Golczewskiego, który twierdził o tych w 1945r. pozostawionych (w obozie): ´Nie
udało się już tych świadków ( gazowania, p.m.) zabić`. Przyczym mieli Elie
Wiesel i jego ojciec ten wybór, pozostać
albo przyłączyć się do kolumny ewakuacyjnej." F.Meyer dodaje: "Podane przez byłych
więźniów liczby są wytworem fantazji i
pozbawione podstaw". http://www.idgr.de/texte/geschichte/ns-verbrechen/fritjof-meyer/meyer-replik-auf-piper.php
Te pozorne sprzeczności wyjaśnia nam dokładnie
Elie Wiesel :
O nieprawdziwych wydarzeniach i
nie mających miejsce prawdach. "O czym piszesz?" Zapytał mnie Rabin. "Historie",
odpowiedziałem. On chciał wiedzieć, jakie historie : "Prawdziwe historie? O
ludziach których znałeś?". Tak, o rzeczach które się wydarzyły i które
wydarzyć się mogły. "Ale one nie miały miejsca?" Nie, nie wszystkie. Niektóre
z nich były rzeczywiście wynalezione od początku do końca. Rabin przechylił się
do przodu jakby chciał mnie zbesztać i powiedział bardziej żałośnie niż
złośliwie: "To znaczy że piszesz kłamstwa!" Nie odpowiedziałem
natychmiast. Moje wnętrze nie miało nic do powiedzenia na swoją obronę. Mimo
tego musiałem się usprawiedliwić: "Te rzeczy nie wyglądają tak prosto,
Rabinie: Niektóre wydarzenia mają miejsce, ale nie są prawdziwe. Inne są
prawdziwe, nigdy jednak się nie wydarzyły." (Elie Wiesel
w Legends of Our Time,
Schocken Books, New York, 1982.)