Merkel’owej „Sztuka
Rządzenia”.
Prezydentowi Iranu, Panu
Ahmadinedschad’owi, z okazji jego ponownego wyboru na urząd prezydencki,
wśród gratulantów zabrakło Kanclerza BRD - Merkel, która w minionym
tygodniu demonstracyjnie nie złożył Panu Ahmadinedschad’owi gratulacji, podobnie jak wcześniej nie
raczyła odpowiedzieć na jego z gruntu serdeczny list skierowany do
niemieckiego narodu. Zamiast tego, udała
się Merkel do owych pięciu członków Rady Bezpieczeństwa
(właściwa nazwa,- Niebezpieczeństwa, t.v.r.) do której BRD ze
względu na USowskie veto nie
należy, gdzie zażądała daleko idące sankcje wobec
przyjacielsko do nas ustosunkowanego Iranu. W uzasadnieniu stwierdziła :
Iran dąży do posiadania atomowego uzbrojenia, które
oczywiście Izrael w formie BRD-owskich
super nowoczesnych U-Bootów, w międzyczasie uzbrojonych w
izraelskie bomby atomowe, już dawno w formie (przymusowegotvr)) podaruku
od niemieckich podatników posiada.
Kanzlerzowa Bundesrepubliki chromoli (faselt) nieustannie o
konieczności ochraniania Izraela, zupełnie zapomina ale, „den
Nutzen des deutschen Volkes zu Mehren und Schaden von ihm zu wenden“. Merkel prowadzi
przeciwstawną politykę w porównaniu n. p. z Reichskanclerzem
Bismarck’iem, który genialnie balansował między ówczesnymi mocarstwami.
Przewodnicząca CDU niewzruszenie i ostentacyjnie twierdzi, że Niemcy
są partią po stronie izraelskiej. Ze strony Iranu natomiast widzi
niebezpieczeństwo w
„Massenvernichtungswaffen” (broni
masowego rażenia), którą widziała też w Iraku
(są te typowe i rasowe profesjonalne bujdy wyszkolonych dzisiaj
polityków-demokratów, przebranych w piórka prezydentów, kanclerzy i
przeróżnych fanfaronówtvr). Niemieckie interesy nie odgrywają u
Merkel’owej żadnej roli, prowadzi politykę niezgodną z wolą
niemieckiego narodu i śmiertelnie dla niego niebezpieczną. Niemieckie
Cesarstwo było światową potęgą, Trzecia Rzesza
mocarstwem. Ale na tą ideę, aby wysłać niemieckich
żołnierzy do tysiące kilometrów odległego Afganistanu, aby
nadstawiali kark w obcych interesach („amerykańskich” t.v.r.), nie
przyszło do głowy Wilhelm’owi II
i Adolf’owi Hitler’owi. W tej od
dawna już przegranej z Afganistanem wojnie, nie idzie już doprawdy o
zabezpieczenie interesów Bundesrepubliki, jeno o USowskie pretensje do sprawowania władzy nad całym
Swiatem, co może doprowadzić do wybuchu światowej wojny z nie do
wyobrażenia konsekwencjami. Jak
setki tysięcy Niemców z DDR,u spiepszało, familia Merkel’owej z Hamburga
do DDR się wprowadzała, gdzie została przeróżnymi
przywilejami zasypana. Dzisiaj opowiada chwilowa Chrześcijańska
Demokratka, że pod komunistycznymi rządami tęskniła za
wolnością. Prawdą jednak jest, że po załamaniu
się sowieckiego imperializmu, pani Merkel zmienia fronty i w marszu z
DDR-owskiej Polit Propagandystki
zostaje reprezentantką interesów Ameryki i Izraela. Niemcy jednak nie
są narodem krętaczy. Tylko neutralność zapewnia prowadzenie
prawdziwej pokojowej polityki.
Dr. Gerhard Frey
Merkel’owej Afgańskie – Kłamstwa.
Unijny (CDU-CSU) rzecznik prasowy spraw zagranicznych w Bundestagu,
Eckart von Klaeden, próbuje na wszystkie sposoby, w izraelskim kafarze
(Rammbock) „Bild am Sonntag” z dnia 26. lipca 2009, przekonać do owej
paranoicznej polityki prowadzonej przez
Merkel. Von Klaeden zwymyśla
Talibanów, że „stają się
coraz zuchwalsi, atakują z karabinami i pancerfaustami”. Tyle tylko,
że Afganistan jest ojczyzną owych bojowników walczących o
wolność (z całą watahą najeźdźców, pod
przewodem USA,- t.v.r.). Po drugie: von Klaeden zarzuca Talibanom,
bojownikom o wyzwolenie swojego kraju i własnej ziemi, że
celem ich jest „przegonienie z Afganistanu wszystkich `niewiernych`, a
następnie z całego islamskiego Swiata, włącznie ze
zniszczeniem Izraela”. Prawdą natomiast jest, iż afgańscy
powstańcy walczą o nic innego, jeno o własną Ojczyznę.
Trzeci szwindel von Klaeden’a: wycofanie Bundeswehr’y byłoby „etapowym
zwycięstwem terrorystów” (jakie szkody w „demokratycznych” mózgownicach
musiały nastąpić, skoro nazywają prawowitych obywateli
Afganistanu,- terrorystami ? Potężne !! t.v.r.) i zachęci
ich „do jeszcze śmielszych napadów
– też u nas w B.R.D”. Jeśli w końcu ta wojna trafi też do
nas, do Srodkowej Europy, będzie to nieuchronne przeciw uderzenie
ciężko doświadczonych Afganów. Zostali w obu Swiatowych Wojnach,
mima dużego nacisku aliantów – neutralni, co w oczach Merkel jest nie do
wybaczenia. Szczytem oszukańczych ekscesów von Klaeden’a to : „My nie
możemy zostawić Afganów na pastwę losu!” (jasne, jasne…lepiej na
pastwę „demokratów” w rodzaju von …….?).
Trzy czwarte niemieckich
obywateli żąda natychmiastowego wycofania się z Afganistanu, co
Merkel jednak w iście demokratycznej manierze odrzuca. Z
pewnością około 5% afgańskiego społeczeństwa jest jedynie z tą morderczą
okupacją własnego kraju, przez ową „organizację krajów
zachodnich” (oryginalnie „westliche Wertegemeischaft”), pogodzona. Od dwóch i
pół stuleci kłóciła
się Anglia i Rosja o panowanie nad Afganistanem, w którym Niemcy nie mają żadnego interesu,
poza zachowaniem pokoje i przyjaźnią. Ten ponownie dyskutowany masowy mord, dokonany przez
amerykańską soldateskę na tysiącach wziętych do
niewoli Talibach, wzmocnił
potrzebę prowadzenia walki wyzwoleńczej (z całą hordą wytresowanych
amerykańsko-europejskich zabijaków-najeźdźców. t.v.r). Pruskim,
Austriackim, Bawarskim i innym napoleońskim pomocniczym jednostkom, nie
pozostawało nic innego jak za Napoleona walczyć.
Większość ochotników z Bundeswehr’y, którzy znajdą
śmierć w Afganistanie, odurzonych wojenną propagandą,
dają się wodzić za nas owym wysokim żołdem, i w
końcu nie wiedzą co robią. Merkel ale wie dokładnie, czyim
interesom służyła w DDR i czyim służy dzisiaj (w BRD).
Dr. Gerhard Frey