Cesarz Franków
Karol Wielki nigdy nie żył.
Dr. Heribert’em
Illig’em, o długiej tradycji oszustw, fałszerstw i
otwartej interpretacji historycznych wydarzeń.
Całe 295 lat wczesnego średniowiecza
zostało wynalezione, twierdzi Dr. Illig. Według przeprowadzonych
przez niego badań, ów wymyślony okres obejmował czas od
września 614 do sierpnia 911. A więc okres, który nie zawiera
w sobie żadnej realnej historii i wszelkich innych wydarzeń, i który
powinien zostać zwyczajnie i bez
skrupułów z wydarzeń skreślony,
i ten czas przed i po (wymyślonej historii)
połączony. Przeto piszemy dzisiaj rok 1702 (1713). Nawet więcej:
według Dr. Illig’a założyciel Europy, cesarz Franków, superman
Karol Wielki (768-814), jest absolutną fikcją,- nigdy przecież
nie żył.
Archeologiczne ślady z tego okrese są prawie
nie do znalezienia, natomiast na kopy dokumenty (Urkunden). Ale one
właśnie we wczesnym i późnym średniowieczu były masowo
fałszowane, do tego stopnia, że nawet (hehehe) historycy mówią o
„epoce fałszerstw”. Naturalnie, że owi mediewści i poprawnie
myślący historycy (w sensie propagowania skręconych
wydarzeń), owego „Illig’a”, uważają za „Spinera”. Z
beznadziejnie małym skutkiem. Jego książka "Das erfundene Mittelalter"
(wynalezione średniowiecze, Econ Verlag) została do roku 1996
sprzedana więcej niż 50,000 razy. Na międzynarodowym kongresie
mediewistów w Lipsku dyskutowano Dr.
Illig’a tezy, ale bez konkretnych ustaleń. Jakby jednak nie było, to
jego tezy dały innym realnie
myślącym sporo do myślenia. Pani profesor od historii
budownictwa, niejaka Ingeborg Flagge, zaprosiła Illig’a do wygłoszenia
referatu „ w wypełnionym Audimex”.
Flagge ze swojej strony przyznała, tak Illig, - „Ja pańską
książkę czytałam i powinnam ją umieć
podważyć. Nie potrafię tego jednak zrobić” (ciekawe jaki
tytuł naukowy został by pani profesor przyznany, gdyby potrafiła
nieistniejącą historię podważyć t.v.r.). Jednym z
powodów dla których historycy występują przeciw Dr. Illig’owi tkwi w tym, że nie jest – jak
twiedzą – fachowcem: swoją
widzę z Astronomi, Archeologi, Historii Sztuki, Architektury i
Literaturoznawstwa zawdzięcza (o zgrozo, jedynie) długoletnim
autodydaktycznym studiom. Studiował Illig („jedynie", t.v.r.)
matematykę, fizykę i ekonomikę ( a więc naukowye
(ścisłe) dziedzin, wykluczające n.p. historiozoficzne
fantazjowanie związane z Karolem Wielkim). Do 41 roku życia pracuje
Dr. Illig jako analityk systemowy i projektant w monachijskim banku.
Na uboczu publikuje pracę o wiedeńskim
historyku kultury (Kulturhistorker) Egonie Friedell’u, na kórego temat pisze
pracę doktorską na uniwersytecie w Bremie. W 1988 zamienia swój bankowy job na autora i
wydawcę gazety „Zeitensprünge”. Obecnie w kolejnej książce pod
tytułem „Wer hat an der Uhr gedreht?" ( Kto kręcił przy
zegarze?) poszerzył swoje twierdzenia: Nie tylko w Europie fałszowano historię na dużą
skalę, lecz równocześnie „w całym starym świecie, od Islandi po Indonezję”.
Panie Doktorze
Illig, jakie moce były w średniowieczu w stanie, tak po prostu, 300
lat do światowej historii
dopisać (hineinzufälschen)?
Dr.Illig: Najpierw
wyznaczono szkielet projektu, który z biegiem czasu rozbudowywano.
Zarys tego projektu i jego realizacja były
dziełem saksońskiego cesarza, 22-letniego Otto III, który według
przyjętej rachuby czasu
żył od 988 do 1002 roku, a według mojego wyliczenia w
siódmym stuleciu. Otto III był marzycielem, który maślał o tym
by zostać ostatnim władcą przed
Sądem Ostatecznym. Według chrześcijańskiej wiary,
miało to nastąpić w roku 1000- nym.
Jego nauczyciel, papież Silvester II, pomógł
jenu przy przesunięciu czasu, i jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki znaleźli się wszyscy w roku 1000-nym.
Równocześnie zmieniono rachubę czasu
poczynając od liczby 1, to jest od narodzenia Chrystusa. W
stosunkowo krótkim czasie przyzwyczajono się do tych fałszerstwa, a
następne generacje je upiększały.
Dr.Illig: Niech pan
nie zapomina, że taki cesarz jak Otto III
miał w każdym czasie
wszechmocny upoważnienia, i posiadał też
„swojego” papieża. Papież Silvester II uchodził za
wyjątkowo inteligentnego typa. U Arabów przyswoił sobie rachunki,
oraz nauczył się obchodzić z Astronomią, i przy jej pomocy
mierzyć pozycję gwiazd, zarazem opracowywać kalendaria.
Holger Fuß: Mimo
ogromnej władzy, którą
posiadali cesarz i papież, jak mogli oni ten ówczesny cywilizowany
świat zglajchszaltowoć? Czy ich wpływy sięgały aż
tak daleko?
Dr.Illig: Otto III
miał bizantyjską matkę, Theophano. A Bizancjum dysponowało
ówczeaśnie najsprawniejszym aparatem administracyjnym ówczesnego
świata. Na przykład cesarz Konstanty VII (905-925) na całym
bizantyjskim terytorium kazał wszystkie stare pisma na nowo napisać,
względnie usunąć na zawsze. A więc cesarzowi
KonstantynowiVII udało się ten miniony czas na nowo
ukształtować, względnie na zawsze usunąć. To znaczy
dla nas, iż my znamu tylko i wyłącznie przeszłość
(całą erę) przez niego przefiltrowaną, i nie mamy
praktycznie żadnej możliwości by te stare wydarzenia
zweryfikować.
Holger Fuß: Mieli
Bizantyjczycy już doświadczenie z fałszewaniem
przeszłości na dużą skalę?
Dr.Illig: Nie tylko
oni. Również w Europie fałszowanie dokumentów było na
porządku dziennym. To potwierdza w międzyczasie nawet jeden z moich
głównych przeciwnikąw, boński miediewista profesor Theo Kölzer:
z 262 tradycyjnych dokumentów Karola Wielkiego 104 są prawdopodobnie zfałszowane.
A z owych 163 „Merowinger-Urkunden” dwie trzecie jest sfałszowanych.
Holger Fuß: Dlaczego
tak często dopuszczano się fałszerstw, i kim byli ci
fałszerze?
Dr.Illig: Głównie
chodziło o „dowody” w prawniczych kłótniach o
posiadłości.Większość źródeł które
stoją nam dzisiaj do dyspozycji z historycznymi informacjami o
średniowieczu, pochodzą z kościelnych rąk. W ten sposób owe
manipulacje o historycznych przekazach mogły być organizowane.
Naszą osobistą wiedzę o tym okresie między siódmym a 10
stuleciu zawdzięczamy głównie takim „dokumentom”.
Holger Fuß: Nie
istnieją żadne budowle albo inne znaleziska?
Dr.Illig: Prawie żadne. W owych karolowych dokumentach
wymienia się 313 dużych budowli, które rzekomo dla swojego
Reich’u kazał zbudować. A
więc duże klasztory, kościoły i Palatynaty. Tą
budowlę poświęcił, tamtą zbudował, tam
jakiegoś księdza wsadził do plebani i t.p.
To z grubsza, dowiadujemy się z dokumentów. Pytamy
się archeologów,- „Co znacie z tej budowli?”, wtedy w 90% machają
rękami : My nie znamy nawet to miejsce, nie mówiąc już o tym,
żebyśmy mieli choćby jeden kamień.
Holger Fuß: Sądzi
pan, że piękno karolowych renesansowych budowli jest wymysłem (z
dokumentów)?
Dr.Illig: Tak.
Opracowuję właśnie z moim przyjacielem Gerhard’em Anwender
kwantytatywne studium dla całej Bawarii. Na tapecie stoji 2000 karolowych
nazw miejscowości.
To jest bardzo dużo. Jak zaglądam do
właściwej literatury, okazuje się, że istnieje jedynie maksymalnie 80 budowli z tych (rzekomych)
2000 . A więc są to ledwie cztery procenty z owych wymienionych dwóch
tysięce budów.
Holger Fuß: Te
historyczne źródła
istnieją głównie w wirtualnej
przestrzeni?
Dr.Illig: Dokładnie
tak. Jest to kilka tysięcy dokumentów, kronik i relacje. Ale one wszystkie
relacjonują o pewnej realności którą my w żaden sposób nie
mozemy z weryfikować.
Holger Fuß: A
więc twierdzi Pan, że historyczne badania dokonywane są w
wirtualnej próżni?
Dr.Illig: Tak
długo jak opierają się wyłącznie na pisemnych relacjach,-TAK. Nieliczna grupa
historyków podchodzi do badań interdyscyplinarnie, wypytując dla
przykładu archeologów.
Nazywają to dumnie: „zeugniskritische Methodik”.
Mnie ale zarzuca się, że nie trzymam się tej metody. To się
zgadza. Jeden dokument ( i do tego podrobiony, t.v.r.) nie ma dla mnie
żadnej rozpoznawczej wyrtości. Należy szukać za
materialnymi dowodami, za archeologicznymi znaleziskami, by móc w tej materii
się wypowiadać.
Holger Fuß: Podsumójmy. Mamy pewnego monarchę , Otto’na III,
który zarządził przestawienie kalendarza o 300 lat, dlatego żeby
mógł panować pod koniec pierwszego tysiąclecia po narodzeniu
Chrystusa. Oraz pewnego papieża, Silvestra II, który to Know-how razem z warsztatami klerykąw
przygotował, wraz z koniecznymi środkami produkcyjnymi do zaplanowanej
manipulacji z czasem. Do tego Otto’na III, który przez swoją matkę
powiązany jest z bizantyjskim Reich’em, który dysponuje najlepszym w owym
czasie aparatem administracyjnym (logistyką). To nie wygląda już
tak wyraźnie na sprzysiężeniem, lecz więcej za oficjalnym
politycznym aktem.
Dr.Illig: Oczywiście.
Ze sprzysiężeniem nie ma to „wynalezione średniowiecze”,
już dlatego nic wspólnego, bo generalnie sprzysięga się ten
słaby przeciwko tym możnym/potężnym. Możny panuje.
Holger Fuß: Do tej
pory jednak opisał Pan przypuszczalne wydarzenia Europejskie i Bizantyjskie.
Twierdzi Pan jednak, iż te historyczne luki sięgają aż do
Indonezji.
Dr.Illig: Ten
fenomen występuje wszędzie tam, gdzie azjatyckie kraje miały
kontakz z Abendlandem i miejscowy obowiązujący czas został z
synchronizowany.
Holger Fuß: I w
lukę europejskiej historii wepchnięta (hineinphantasiert)
została przepotężna postać Karola Wielkiego?
Dr.Illig: Tak. Karol
Wielki nigdy nie żył. A to dlatego, bo jego życie i czyny
są zbyt dokładnie opisane, co jest wyjątkiem w owych
średniowiecznych „mrocznych stuleciach”. Jego biografia jest po prostu zby
dokładna. I to wszystko co Karol dokonał, jest w życiu jednego
człowieka nie do zrobienia. Po wprowadzeniu nowej skali czasowej, trzeba
było najpierw znaleźć „zatrudnienie” i zapełnić
wydarzeniami ową 300 letnią pustkę. Z upływem czasu
(generacji) kolejne pokolenia tą legendę o Karolu Wielkim
podtrzymywało i używało do swoich celów. Fałszowali dokumenty w których Karol obdarowywał
na kopy teką czy inną posiadłość.
Holger Fuß: Istnieją
inne zaczepne punkty potwierdzające nieistnienie „wielkiego Karola”?
Dr.Illig: Karol
powinien w swoim rzekomym Reich’u który rozciągał się od Elbe (Łaby) poprzes Rom (Rzym) aż
do hiszpańskiej rzeki Ebro, prowadzić niesamowitą
ilość wojen. Nie istnieją jednak na to żadne materialne
przesłanki. Wyniki badań są jednoznaczne,- nie istniała
wówczas żadna funkcjonująca gospodarka. Nastąpił powrót do
wymiany towarowej w miejsce gospodarki pieniężnej. Nie istniały prawie żadne drogi, w
tym ponadregionalne .
Mimo tego miał
Karol prowadzić całą serię wojen, zapewnił
kulturalny rozwój i t.p.
Holger Fuß: Przyjmijmy,
że pańska hipoteza o „wynalezionym średniowieczu” któregoś
dnia naukowo się sprawdzi. Co to będzie dla nas oznyczać?
Dr.Illig: Nasze
kalendarzowe wyliczenia z pewnością się nie zmienią.
Zbliżający się rok 2000 nie wypadnie. Tym też nie jestem
zainteresowany. Po prostu twierdzę : ten czas między 614 i 911 będzie przez owe wymyślone wydarzenia
opróżniony i my wiemy, że jast to historyczny pustka. A więc muszę ten okres tylko
oczyścić, zastanowić się dokąd owa „Aachener
Pfalzkapelle” należy, która została w te ramy fałszywie
wstawiona.
Holger Fuß: Czy nasza
wiedza o przeszłości
będzie coraz bardziej wątpliwa?
Dr.Illig: W
każdym przypadku będzie
historia jeszcze bardziej pasjonująca.
Jak my podczas naszych zajęć (historią)
stwierdzamy, pisanemu nie możesz
wierzyć, również w
historię napisaną przez duże H, to pojawia się zasadnicze
pytanie: czy my, ludzie, w ogóle możemy przyjąć, że
wywodzimy się z historii? Jak daleko potrafimy, poprzez naszą przeszłość, przebadać nas samych ?
Holger Fuß: Czy my
będziemy musieli z historycznych
rozpoznań zrezygnować na rzecz ludzkiego samoupewnienia ?
Dr.Illig: Generalnie
pewnie nie. Ale my uczymy się jak kompleksowa jest
przeszłość.
I jeżeli to przeszłe odzwierciedla
człowieczeństwo, wówczas spotykamy w historii, wewnętrzną
projekcję wszystkiego co ludzkie.
Ten wielki „Kulturhistoriker” Egon Friedell powiedział kiedyś: Historia
jest cieniem teraźniejszości. Ja twierdzę, Historia jest tym co
my chcemy.
My ludzie, będziemy się dopiero wówczas dobrze
rozumieli, jeżeli z wszystkimi tymi zarzutami rozprawimy się
wewnątrz historii.
Holger Fuß: Brzmi, jakby z
bardziej kompleksowym ludzkim obrazem, wzrastała również
wielowarstwowość naszego dziejopisarstwa.
Dr.Illig: Tak,
wierzę też, że również historyczne badania podporzędkowane są pewnego rodzaku
ewolucji.
Holger Fuß: Czy
przebieg naszego historycznego
rozpoznania, stąpa z naszym kształtowaniem
świadomości?
Dr.Illig: Tak,
dlatego ukazuje się zawsze przeszłość jako stare dobre
czasy, w których wszystko było klarowne i jasne, bo my z tych
wydarzeń w międzyczasie wyrośliśmy. Podczas gdy
teraźniejscość każdorazowo
grozi obezwładniniem.
Holger Fuß: Dla
badań historycznych oznacza to przeciż, że nigdy nie stoimy na
końcu, lecz zawsze na początku.
Dr.Illig: Odkrywane
są ciągle nowe karty. Wnosimy każdorazowo naszą
teraźniejszą wiedzę z naszego punktu widzenia do
przeszłości. Jak dla przykładu został w Europie odkryty
Grill (Gryll) i cały świat ruszał nad wodę, odkryto nagle w
Północnych Niemczech wczesno-historyczne
miejsca gdzie grillowano. I jak wystrzelono pierwsze rakiety w
przestrzeń kosmiczną, przyszedł ktoś jak Erich von Däniken,
i opowiadał nam o rakietach, które budowany już przed tysiącami
lat. Przeszłość pozostaje
zawsze produktem naszego mózgu. Inaczej nie będzie nas w ogóle
interesować.
Holger Fuß: To nie
wyjaśnia jednak, dlaczego my w ogóle
interesujemy się przeszłością. Człowiek chce
stać na samej górze ewolucajnej drabiniy, by móc powiedzieć: Ja
jestem koroną stworzenia.
Dr.Illig: Historia
jako odzwierciedlone kompedium naszej
kolektywnej psychiki?
Niezapominajmy, że ten mijający czas
przeżywamy jako coś niebezpiecznego, bo my naszą
przyszłość nie znamy. My mamy to wrażenie, że
planować do przodu możemy w ograniczony sposób. Ale do tyłu mymy
możliwości rozwoju, i te tradycyjne linie coraz bardziej
przesuwać.
Holger Fuß: Jak do tej
pory opisał Pan ewentualne wydarzenia w Europie i Bizancjum. Twierdzi Pan
jednak, że te trwające setki lat historyczne luki sięgają
aż po Indonezję.
Dr.Illig: Ten
fenomen występuje wszędzie tam, gdzie azjatyckie kraje miały
kontakt z Abendlandem, i miejscowe mierzenie czasu było synchronizowane.
Holger Fuß: Do tyłu możemy
przeszłość w pewnym stopniu zakotwiczyć, i z upływem
czasu powiązać. To może pomóc przeciw naszemu strachowi (?),
że rano wylecimy z przestrzeni czasowej i w niewiedzy: czy my aby
istnieliśmy? My wolimy by o nas przypominano. Do tego potrzebujemy tej
przestrzeńi. I im dłuższa
jest owa przestrzeń , o tyle
więcej zyskujemy na znaczeniu.
Karol Wielki,- (747 do
814) był już za „życia”
legendą. Ten szeroki w barach i mocny olbrzym (Wysoki około 1,90 m.)
jest od setek lat gwarantem porządku i sprawiedliwości. Ale też
w liczbie swoich wojennych wypraw i liczby dzieci był Karol wielki. Do tego zawdzięcza jemu
świat na kopy karolinskie reformy
i wizje o nowym i lepszym świecie ( he,he, he, skąd my to znamy, za
mojej młodości mówiło się,- o bujdach na resorach). A
więc były to bajki, bo Karol Wielki nigdy się nie urodził.
Wynalezione średniowiecze, - oszustwo kościoła, by
zagarnąć co się tylko da ? Przede wszystkim walczył Dr.
Heribert Illig od 1991 przeciwko owemu wymyślonemu, bajecznemu Karolowi.
Ale nie tylko Karol musi „pakować manatki” lecz cała Karolowa familia
od dziadków po wnuków,- ba, cyłe stulecia od 7, 8 i 9 wieku tworzą w europejskiej historii „ sztuczną przestrzeń”. Ten czas
nie zawiera „żadnej realnej historii”, tak, że powinien bez uzupełnienia zostać skreślony.
Dr. Illig idzie nawet dalej i
dokładnie oddziela ten wymyślony
okres w europejskiej historii: „Ten wymyślony okres sięga od
września 614 do sierpnia 911”. Te 300 lat zostało później
wpisane do kalendarza.
Wsparcie otrzymał
Illig między innymi od profesora Hansa-Ulrich Niemitz’a,
specjalisty od „Technikgeschichte” na
Uniwersytecie w Lipsku i autora Uwe Topper’a
Text i wywiad : Holger Fuss
TŁUM. T.v.R.