Ród Daglingerów

Kronikarz Widukind von Corvey (925-973) donosił (III,66), że w roku 963 saski Graf Wichmann napadł na Miseko (Mieszka I). Przy tej właśnie okazji imię Miseko (Mieszko) zostało po raz pierwszy wymienione, i to w aspektcie królewskim „cuius potestas erant Sclavi, qui diciuntus Licicaviki”, to znaczy, Króla którego władza wspiera się na owych Sclavi którzy nazywają się Licicaviki. Ta plemienna nazwa Licicaviki jest nie do zlokalizowania. W Annałach Hildesheim’u zwano Miseko „dux Sclavorum” a w Annałach Quedlinburga  „dux Sclavonicus”. Nie wymieniane poprzednio w źródłach, pojawia się w historii państwo, które w żadnym przypasku powstało z niczego. Miseko (zm. 992), jak go w niemieckich źródłach zwano, miał jeszcze inne imię,- Dago. Pierwszy Polski kronikarz, Gall Anonim (1107-1132 cyt. H. Jänichen 1936 s.135) twierdzi,- „hic autom Semimizt magnum et memorandum Maschonum (Miseko) progenuit,qui pri mus nomina evocatus est alio”, to znaczy, że Miseko miał jeszcze inne, pierwsze imię. W regestrach papieża Johanes’a XV, wymieniony jest „Dagome iudex”, jedyny dokument dotyczący Miseko, poza darowizną z roku 990

 

 

Angielski  kronikarz Roger von Howdon (kronika 732-1201) powiadamia o ucieczce angielskiego księcia Edwarda do Olaf’a von Schweden, a z tamtąd do regnum Dagorum, „quem rex terrae Malescoldus“ (Boleslaw) i dalej do Węgier. To imię Dago’me daje się jedynie zaszeregować do skandynawskich  imieni Dago, Dagr. Tym samym jest to skandynawskie pochodzenie Dago pewne (H. Jänichen 1938).

„W każdym bądź razie, nie można nad tym faktem, że pierwszy Piast w pierwszym oficjalnym dokumencie, pochodzącym z czasów jego rządów, nosi imię normańskiego pochodzenia, w które nie można powątpić... Chciałbym też zwrócić uwagę na to, że niedawno  temu próbowałem pokazać, jak mocno ta działalność wychodząca od Wikingów, wpływała jeszcze w 12 wieku na polityczne i duchowe przeobrażenia, które Europa wówczas przerzyła, i w dużym stopniu była wspierana  przez energiczną  normańską działalność, spisane  objaśnienia nim ten „nordycki człowiek” do tej politycznej dyskusji został wciągnięty” (A.Brackmann 1934, Mitglied d.Pruß. Akad. d. Wiss.).

Również z polskiej filogenezy wynikają identyczne wnioski. Gall Anonim (wspólna redakcja) do roku 1100, zwie piewszego władcę Polski „dux Popel, dictus Chosiscus”,  czyli Książe Popiel, ten obcy który sprawuje rządy. W sagach równorzędnych nosi Popiel germańskie imię Oserich, w Thidrekssadze (H. Ritter-Schauburg1982) Osantrix von Wilzenland. Owa Thidrekssaga powstała w Skandynawi w czasie powrotu „Słowian”. Relacjonuje ona jednak tylko z obszarów  na płudnie od Bałtyku, i jeno o Germanach. Ponieważ  w tym spokrewnionym szlacheckim rodzie Labedzie-Dunin (=Duńczyk) występuje to nazwisko Hringja,  wskazóje na ich pochodzenie z Hringeriki  z okolic Oslo. Ten ród  był  też blisko z pokrewniony z  Waregami (Kijów). To książęce pochodzenie ze Skandynawi, nawiasem  mówiąc, jest wyjątkowo wyraziste, wynikające z faktu, że wszystkie córki Dago (Mieszka I) powychodziły za mąż za  członków skandynawskich rodów królewskich. Daglingerzy  pochodzą z Daglinger w Vestmarr. Ponieważ Rurik’owie niektóre imiona mieli wspólne z tymi Ynglingen’ami, pochodzili  z norweskiej  zatoki, podobnie jak owi normańscy książęta Angli, Irlandi i Francji. Tym samym owe główne wikingijskie (przywódcze) rody, były początkowa  blisko spokrewnione z założycielami wymienionych państw.

Z  polską szlachtą nie było inaczej. Założycielskie rody państwa Daglinger to między innymi, Habdank, von Askild, von Askatill, Heinricus von  Haeringr. Przyczym nazwa  Habdank wywodzi się  z Audunn, to znaczy, że i ten ród jest również skandynawskiego pochodzenia. Podobne powiązania istniały w innych szlacheckich (polskich) rodach, co zostało potwierdzone również przez polskich naukowców (H.Jänichen 1938)

 

 

(To, co zawsze zdumiewało, to obrzucanie przez polskich historyków  własnej przeszłości i własnych przodków błotem. Te ewidentne kłamstwa, wciskane do łbów pokoleniom w 19 i 20 wieku,  przez humanistów, historyków i politykierów, tłumaczono oficjalnie po roku 1918,- potrzebą budzenia świadomości narodowej. )

Od kiedy przodkowie tych wikingijskich rodów, wraz z przodkami Dago, zamieszkiwali  plemienną  ziemię Polan (Po-lan), czy też się na niej osiedlili, pozostaje naturalnie kwestią otwartą (patrz kazus Kałdus; Tu Mieszkali Wikingowie).

Istnieje też obowiązująca (szkolna i uniwersytecka) wersja tych wydarzeń : „Niedawno odkopano w Wielkopolsce na Ostrowie  Lednickim żelazny szrot; miecze , resztki uzbrojenie i inne akcesoria należące do Skandynawów,- czyli do Wikingów”. To ciekawe i jednoznaczne w swej wymowie  znalezisko, wytłumaczono ciekawskim – moim zdaniem – rewelacyjnie. W dniu 25.07.1999r w polskiej TV w wieczornym dzienniku,  usztywna nieco pani Pieńkowska z powagą oświadcza swojej wiernej widowni: te miecze, siekiery, hełmy i inne żelastwo znalazło się w mieszkowej piwnicy dlatego, bo Mieszko wynajmował tych Wikingów w charakterze goryli do osobistej ochrony i pilnowania  grodu. A swoją drog, to dlaczego w wersji panów uczonych,  „w słowiańskich siedzibach i na słowiańskiej ziemi nie znajduje się żadnej słowiańskiej broni i biżuteri, jeno do obrzydzenia owe osławione „wyroby z importu“?

Specjaliści  muszą oczywiście to najpierw „opracować”, dać sobie ze 20 lat  aby z tego „obrzydliwego” odkrycia się otrząsnąć, względnie  o tym zapomnieć . Według historyków, specjalistów od  przekrętów, i po „opracowaniu” odbyło się to  w ten sposób. Dotarli do „polskiego państwa“i Mieszk, wywodzącego się z ojca Siemomysła, dziada  Lestka i pradziada Siemowita w pewnym momencie Wikingowie. Zauroczeni bogactwem tej ziemi i gościnnym przyjęciem podchmielonego gospodarza, postanowili wstąpić do niego na służbę, i rżnąć z nim razem „odwiecznego germańskiego wroga”. Po wizowych formalnościach odbyła się uczta, podczas której gospodarz na zamku zaintonował  Góralu  czy ci nie żal.... a jak już łby parowały - Jak się masz kochanie....  i  zachlali się w trupa . Jak dwuletni kontrakt się zakończył, swoje hełmy i miecze wrzucili do zamkowej piwnicy , przebrali się w cywilne ciuchy i wrócili do Skandynawi.  Jak ich Olaf Skotkonung zobaczył zarządził prohibicję, która trwa do dzisiaj , a potomkowie tych alkoholików po kryjomu promami walą szarami do Swinoujścia na „śrubrówkę“.

Nie tylko w państwie Daglinger zamieszkiwali  Wikingowie. Pełno ich było w całej Europie i poza nią.  Pochodząca z miesięcznika „bild der wissenschaft” nr.3/2000 mapka, pokazuje terytorialny zasięg wikingijskiego  osadnictwa….. ale pomija Wikingów z nad Odry i Wisły.

 

 

Przyjrzyjmy się więc tej umyślnie skręconej polskiej historii bliżej. Nazwa państwa rządzonego przez Dago (Mieszka I) nie jest znana. Nazwa Polska występuje pierwszy raz u Thietmar’a von Merseburg (975-1018) : „Miseconis Poloniorum incliti ducios”. Thietmar wraca tu do Wschodnio Wandalskiego plemienia Polan, mieszkających „im Land”,  Po = północno germańsku an, w; lan = land. Znaczenie tego wywodu zachowane jest lepiej w angielskim = POLAND.

W Schleswig’u-Holstein’ie, Mecklenburg’i, Pomorzu, w Zachodnich i Wschodnich Prusach, Poznańskim, Sląsku, Małopolsce i Wschodniej Galicji, liczne nazwy miejscowości wywodzą się  z wikingijskich  tematów wyrazu (H. Janichen 1938). Na zachód od  Łaby w Czechah i Morawach, aż do Wisły i Wschodnich Prus, znaleziono na kopy  wikingijskie siekiery  ozdobne. Na siekierach ozdobnych z  Zagania i Gubina  umieszczona jest sylwetka,-Tura (Urstier?). Znajdował się w herbie  Łużyc, nim w 1031 przeszedł na owych Wettiner. Również jednak w herbach wschodnio wandalskich książąt plemiennych, oraz famili Kietlicz-Wezenborg. Poza tym był też owy Tur herbem książąt Obodryckich i do dzisiaj  jest oficjalnym herbem Mecklenburgii.

( „TUR” na pomniku, to krowa rasy Białogrzbietka)

 

A ponieważ w rodach z tym herbem często występują wspólne imiona, mogą  przodkowie Wikingów  pochodzić z bocznych odgałęzień starych  obodryckich domów książęcych. Również znaki ręczne, domów, oraz oznakowania Heroldów na tarczach  były stosowane, aby prowadzić genealogiczne badania przed istnieniem  pisemnych dokumentów. Okazało się, że owe ręczne oznakowania najstarszych polsko-śląskich rodów, składają się z germańskiech znaków  runicznych, umieszczonych na pieczęciach, monetach, mieczach, siekierach ozdobnych, stemplach

i t.p. i pozwalają dla dziesięciu polsko-śląskich rodów ustalić ich plemienne pochodzenie. Z historycznego i etnicznego zróżnicowanego rozwoju znaków runicznych, można rozpoznać pochodzenie,- skrót ręcznego oznakowania. I tak znak „N”, który występuje w okolicach Gniezna, pochodzi ze Skandynawii i wskazuje wyraźnie na bezpośredni skandynawski wpływ podczas tworzenia państwa Daglinger.

Znakiem runiczym „Kaun” w formie  oznakowany był Ród  Sieciech’ów  z rejonu dolnej Wisły,  których przodkowie pochodzili z książęcej famili Mazowsza. Przed daglingerowskie księstwo Białych Chrowatów (Chorwatów) z siedzibą w Tyńcu pod Krakowem, posługiwało się runicznym znakiem „Tyr” w formie litery T. Przez  polskiego  kronikarza, Bogufala (zm.1253)  została też zlokalizowana  saga o Walterze i Hildegundzie, gdzie jeszcze w 1252 pokazywano Hildegundy grób. Walter natomiast należał do rodziny książęcej, która wyprowadziła Wschodnich Wandalów z Pannoni do ziemi zamieszkanej przez dzisiejszych Słowian.Ten ród ze znakiem”Tyr” był też według  Cosmy von Prag,  posiadaczem ogromnych  ziemskich obszarów między Łabą, Sudetami i hrabiostwem Glatz, z dwoma plemionami Chrowatów. Z odgałęzienia tego rodu pochodzi św. Adalbert (Sclavus eram), ów drugi  praski biskup. Na Sląsku większość posiadaczy ziemskich posługiwała się runicznym  znakiem,- „Tyr” (F.v.Heydebrand 1936). Równień rodzina Labedzie, posiadająca na Sląsku duże ziemskie posiadłości,- pochodziła ze Skandynawii. Najbardziej znany członek tego rodu, to Peter Wlast (1122-1198) z Breslał, wychowywany  na  duńskim dworze królewskim i  żonaty, jak jego przodkowie przed nim, z księżniczką  z rodu Waregów (Kijów).

W tym rodzie pojawia się znowu imię Wladimir, n.p. u jego ojca. Z drugiej

strony za nordyckim pochodzeniem  przemawia przydomek Dunin=Duńczyk.Ponieważ imiona Olaf i Magnus występują razem tylko u tych Labedzie i u norweskich książąt 11 wieku, musiało jakieś genealogiczne koneksje między tymi dwoma familiami istnieć (H. Jänichen 1936). Tutaj uwidocznia się  nie tylko wikingijskie, ale i przedwikingijsko-wschodniowandalskie pochodzenia starych polskich i śląskich rodów. Wschodni Wandale, posługujący się Ligua Sclavinia, używali już przed Wikingami germańskie znaki runiczne, znali Sagi  Zachodnich Germanów i wybierali sobie książąt z innych germańskich rodów. Są to, razem biorąc, dowody na zmienne obustronne rodzinne powiązania z Północnymi Germanami i Waregami, oraz na to, iż Północni Wandale po ich długich wędrówkach przez Wschodnią Europę i po  ich językowej konwersji posiadali jeszcze świadomość przynależności  do germańskiej  wspólnoty.

 

t.v.r. (cz.pierwsza)