Glagolica i Globalica
(CZ.III)
Odin w
akcji (700 po.n. Chrystusa)
W
Europie do dziś o długości lontu, o nienawiści i panowaniu tych „mądrych“ na
zachodzie a tymi „zahamowanymi w rozwoju“ na wschodzie, decyduje jeno
„słowiańska hipoteza“. Nic więcej! Między skropionymi wodą Germanami a Germanami na wschodzie doszło do eksplozji. Rugowano właśnie na siłę kilku tysięczną
germańską przeszłość. Temat ten,
jak do tej pory, jest kompletnie przemilczany lub wyciszany, ale też zakłamany.
Roger Collins naświetla sposób postępowania tych narodowych czy partyjnych
historyków na innym przykładzie, ale wyraźnie. Technika ogłupiania „roboli“
jest wyrafinowana i do tej pory działa, nawet u tych z opóźnionym zapłonem.
„Tę
pustkę źródłową współcześni historycy tego okresu (wczesne średniowiecze tvr)
USIŁUJA wypołnić strzępomi informacji wszelkiego typu lub – stosują nowe
podejęcie metodologiczne – próbują zaspokoić głód informacji eksploatójąc
resztki tego, co pozostawiła po sobie „Francia” z VII stulecia. Niektóre zastosowane przez nich metody (chwyty
tvr) zostały by waśmiane gdyby.... (...) Lansowanie różnych źródeł, o których
wiadomo, że zostały napisane w późniejszych wiekach pod błachym pretekstem, że
zawierają „ustnie przekazywane“ informacje
bezpośrednio jakoby pochodzące z VII wieku, jest jedną z najbardziej nagannych
praktyk( panów uczonych tvr) tego typu. Równie wątpliwe, choć nie tak surowo
krytykowane, jast działolność niektórych genealogów, którzy jedynie na
podstawie tożsamości imion, tworzą wymyślone genealogie
domniemanych arystokratów.“
„Udowodniono,
że niektóre roczniki i źródła narracyjne są dużo późniejsze, jeśli chodzi o
czas ich powstania, i bardziej przesiąknięte inwencją literacką, czyli fikcją,
niż niegdyś sądzono.“ „Ograniczona
liczba i charakter źródeł ściśle związanych z pewnymi tematami pozostającymi w
centrum zainteresowania historyków oraz
balast późniejszych, legendarnych wtrętów lub wersji świadomie zniekształcanych
sprawia, że naukowe badania tego okresu
jest rzeczą szczególnie trudną“, to znaczy,- owe badania są gówno warte.
********
Uczeni w
historii uważają ( też ci mniej uczeni), że wprowadzenie chrześcijaństwa
zapoczątkował we wschodniej
Europie „Karol Wielki“. Jak gdzieś nie szło dobrowolnie to ,- ma się
rozumie - ogniem i mieczem. To przydarzyło się ponoć upartym Saxsonom których
kazał zarżnąć w liczbie 5.000 tysięcy sztuk. „Karol Wielki“ nie pozostawił ale po sobie żadnego śladu.
Nic,- w dosłownym tego słowa ZNACZENIU! Nawez złamanego grosza. To wszystko co o nim wiemy zostało 100 lub
200 lat po jego „pochówku“ napisane, odlane w brązie, wygrawerowane lub w inny
sposób reklamowane. Ta „karolowa akcja“ dotarła ponoć też do narodu Daglingerów indogermaińskiego chowu z
grupy Satem, nieustannie zajętego walką z germanizacją. Nic nie pomaga.
Sześdziesiąt procent Polaków z germańskimi genami i ci bez tego „paskudnego gena“, ustawiło się w kolejce i czeka na
przyjęcie do Europejskiej Uni, dyrektorowanej przez zakamuflowanych BRD-dowców . Aby uprzyjemnić sobie
czekanie pootwierali, jak n.p. w Berlinie, rzeźnickie sklepa z wyszynkiem schnapsu i spiritusu.
************
Na
pomniku Pribislaw’a († 1178) w byłej Czechosłowacji stoi: „Pribislaous Dei
Gratia Horulorum, Vagniorum, Circipaenorum, Polomborum, Obitrarum, Kissinorum,
Vandalorum rex” (G.Horstmann).
Fryderyk Wielki pisał: „Każda okolica czciła swojego własnego Boga. Wandale
swojego, który zwał się Triglav (Potrójny). Można go obejrzeć na
Harlungerberg’u koło
Brandenburg’u. Ma trzy głowy.” A
kronikarze w odniesieniu do obszaru na wschód i południowy wschód od granicy
Reich’u używali/posługiwali się
tożsamością Sclawi = pogańscy
Wschodni Germanie i oczywiście Sclavi=Wandale = Wenden i rzadziej Sclavi =
Slavi. Kadłubek (Gottlobonus) w innym miejscu zauważa: ci „starzy Polacy są
potomkami Gatów i Wandalów”. Friedrich Wilhelm I zwał się : „Kurfürst von
Brandenburg, Pommern, Herzog der Kaschuben und Wandalen“ a
Królewe/wie Szwedów do dziś nazywają się: „Könige der Schweden, Goten
und Wenden“. Historia Europy od zarania po dzień dzisiejszy
jest z premedytacją fałszowana
przez historyków-politruków drugiego
rzutu. W Gelehrtenlexikon Jöcher’a 1750 stoi pod Helmold von Bosau, że pisał „Chronikon
Sclaworum et Venedorum“ . W bibliografi pownej kroniki domu brandenburskiego autorstwa W.
Jobst’a z 1652 stoi „Helmoldus in der Wendischen Chronik“. Texty te są dowodem,
że oryginał miał inny tytuł niż w dzisiejszym wydaniu „Monumenta Germaniae
Historika“ .
**************
W
dzisiejszych czasach, owa spuścizna kulturawa zamierzchłych wydarzeń, stoi w
badaniach
na
pierwszym miejscu. Na pytanie, kim byli/są nosiciele tych kultur i ich
etnicznej przynależności, otrzymuje się zdawkowe odpowiedzi, a egzystencja
pewnych narodów jest wielokrotnie zaprzeczana, a tym samym zasadnicze
powiązanie na które zwrócił już uwag Kossinna, założyciel archeologii
osadnictwa. W 1895 r.w wykładzie dla Deutschen Anthropologischen Gesellschaft: „S c h a r f
u m g r e n z t e Kulturprovinzen decken sich zu allen Zeiten mit
bestimmten Vólkern oder Volksstämmen.“ Na to, że obce kultury mogą
zostać wchłonięte – co wiedział również Kossinna, istnieje w historii cała fura
przykładów, również na to, że kulturowe dobra przenikają przez etniczne granice
i wymieniane w trakcie niezależnego rozwoju; jednak samodzielne kultury, odpowiednio do genetycznego
potencjału tych narodów, będą się
rozwijać. Gdyby tak się nie działo, nie istniały by dzisiaj i w przeszłości
żadne kulturowe zróżnicowania. Znaczenie narodów wynika z ogólnych praw
rozwojowych, owej ewolucji organicznego życia. Również u homo sapiens jest to
powstawanie narodów (Populacji) związane z fizycznymi i niefizycznymi
właściwościami, które w narodach
są genetycznie zaprogramowane i dziedziczone,- charakterystyczna cecha
ewlucyjnego postępu ( Prof. Dr. H.
Schröcke).
9.4.2012.
t.v.r.