Glagolica i Globalica

(CZ.II)

 

Zakładam, że czereda historyków specjalizujących się w historii pisanej na zamówienie glagolistów, zna na tyle dalszą i bliższą  przeszłość swojego germamańskiego szczepu z którego  się wywodzi, bo tym razem nie idzie o ten ustawiczny  cyrk z oskarżeniami pod adresem Germanów (t.j.Niemców) i prowadzenie wojen z miłującymi pokój „Słowianami“, lecz o przymusowe misjonowanie (nawracanie na glagolicę-global’icę) „pogan“, to jest, tych wolnych Sclawi (Wschodnich Germanów) w 10 wieku, i tego „Sclavus eram” („byłem poganinem“), Adalbert’a  von Prag  (956-997).

 

Początek wyprawy Adalberta, na pożyczonej od Bolesława wikingijskiej łodzi,

po „złote runo”

 

i  jej koniec .

 

Pod kierownictwem Wikinga – księcia Dago, zostało utworzone w 960 r. na obszarze zamieszkałym głownie przez Burgundów, nowe państwo o nieco bulwersującej nazwie,- Licikawiki. Tysiąc lat późnie  jego nazwa brzmiała Peerel. Dago wywodził się z norweskiego rodu Daglinger’ów z okolic Oslo w części królestwa Ringerika/i. Jego przydomek brzmiał MISICO, wynika to z „missi”= przywódca czy, jeśli ktoś woli.- „przewodniczący”. W textach łacinskich występuja jako „Miseco”, „Misica”, „Meszko” i t.p. To późniejsze „nazwisko”- Mieszko I - jest już produkten GLAGOLICOWYM, to jest, z około 14-15 wieku. Dago poszerza wraz z bratem Sidibur’em i siostrą Athleit, swoje księstwo na południu od Bałtyku, między Notecią  i Wartą, a w poblżu Gopła buduje swoją rezydencję.  Krok po kroku rozbudowuje Dago swój Reich. Margraf Gero zgłosił to Otto’nowi I, który  wciągnął Licikawik’ów na swoią cesarską listę i zredukował do księstwa. Dago, po skropieniu święconą wodą, bierze za żonę używaną i ochrzczoną księżniczkę DOMBERTA/E germańskiego chowu, po glagolicku „Dobrawa“, córkę Boleslaf’a von Böhmen, lennika cesarza Otto I. A więc Dago-Misika został w 966 chrześcijaninem, wraz ze swoją „drużyną” i okolicznymi germańskimi plemionami. Teoretycznie – rzecz jasna!!  ŻADNE źródła owego czasu natomiast, nie wymieniają/zaliczają Dago i jego mieszkańców do obcych, i mimo stosunkowo licznych odwiedzin na niemieckim dworze królewskim, oraz  masowych chrzcinach, to określenie/ nazwa „Slawen-Słowianie” nie występuje. Władza deprawóje. Wkrótce, po chrzcie, bierze Dago, ze swoją „drużyną”, udział w regularnych polowaniach na nieochrzczonych Wandalów i Pomeraner. Zawozi do Gdańska i transportuje na targ do Haithabu.  Jego następca/y wysyłają niemieckich zakonników (Adalbert von Prag, Bruno von Querfurt) na wyprawy misyjne. Na przykład do Prus.

Po tej historycznej wpadce Dago’me, jego Reich powoli się stabilizuje. Ta późno-łacinska nazwa jego posiadłości brzmiała „polani”, wywodzi się z po=an, am, bei oraz lan= łan (zboża), pole, ziemia. I dlatego też po angielsku zwie się jeszcze dzisiaj,- „Poland”. Po glagolicku „Polska”. Inny przykład dla „rodu” Polaben,- późno gotycku „labis”- Elbe, a glagolizowani  mieszkańcy  Böhmen i Mähren zwą do dziś Elbe = Labe. Tego rodzaju przykłady mamy na pęczki. W 968 roku powstaje biskupstwo Posen (Poznań). Pierwszymi  biskupami byli Niemcy z Reich’u, niejaki Jordan (968-984) i Unger (984-1014). Nazwa tego przedsięwzięcia jest interesująca, -„Episcopus Posmaniensis” a nie „Episcopus Poloniae".

Bardzo rzadko zajmują się polscy zawodowi historycy tym „podarunkiem“ Dago-Mieszko dla papieża. Czym właściwie kierował się Dago, i co sobie po tym chojnym podarunku obiecywał ? Nastąpiły jednak intreszjące wydarzenia. Dostaje/przejmuje ziemie zaodrzańskie należące do tej pory do kościoła. Dużo później, niejaki  zakonnik  Wolf Gottlobenus, czyli Syn Gotlob’a, (1160-1223) który  nazwał się po glagolicku Vinzens Kadlubek, dostaje eficjalne zlecenie z Watykanu na opracowanie (fałszowanie) na nowo starych dokumentów (Geschichtswerdunk). Stąd  jego wycieczki w stronę baśni, legend i mitów podcza pisania „polskiej“ historii dla..... globalizowanych Wschodnich Germanów. Zrobił to w Kloster Klein-Morimund bei Krakau (po glagolicku,- Opactwo cystersów w Mogile pod Krakowem.). Po kilku latach robota była owa klauzur’owa praca zakończona (1218)  i zmienił wyznanie na global’icą  Gallus’a Anonymus’a (1107-1138). Za zasługi w przenicowaniu Germanów na Słowian’ów  ;-) został Gottlobenus Kadlubkiem. Swoją główną pracę „Chronica Polonorum” odpisał od Martinusa Gallus’a (zbiorowa redakcja), i pierwszych kronikarzy z czasów Reich’u Mesiko.

Dokładna rekonstrukcja wydarze od ur.Chrystusa do końca 11 (jedenatego) wieku jest niemożliwa. Trzeba poczekać do końca tego roku na powrót Bogów (koniec kalendarza Majów).  Wydarzenia zostały zmienione i dostosowane głównie do spraw (sporów) majątkowych i ideologicznych, względnie napisane na nowo. Z  Pasth n.p. powstał Piast, a Mieszko urodził się z Chosiscus’a i t.p. Cystersi i Prämonstratenser razem z gnieźnieńskimi biskupami rozpędzili się na całego. Glogalizowano co tylko się „wielebnym” napatoczyło, nazwiska, miejscowości, nazwy rzek.....  Jeżeli nurkóje się w bardz starych wydarzeniach  głębiej, otkrywa się interesujące szczegóły. Z nazwy syna Mieszka I – Bol-eslaw  Chrobry („der Kühne“) – wynika, że już samo  jego nazwisko wywodzi się z „bol/bold=kühn“. Podejmowano oczywiście próby klecenia polskiej historii.  Ten chaos  w historii pisanej, równiwż w PRL-u,  z wymianą  języka germańskiego na glagolicę jest łatwy do rozpoznania:  „A  więc jednak byli! SIEMOWIT  LESTEK  SIEMOMYSŁ. Zmartwychwstali nieomal po długim, zawziętym unicestwianiu przez sceptycznie i hiperkrytycznie nastawioną część historiografii. Od czasu powstania seminariów historycznych na polskich od 1870/71 roku uniwersytetach w Krakowie i Lwowie jedna za drugą upadały legendy, uwiecznione przez średniowiecznych kronikarzy. Wykształceni na niemieckich uniwersytetach przedstawiciele polskiej mediewistyki skrupulatnie analizowali zawarte w naszych kronikach wiadomości i zestawiali je z obcymi źródłami; badali moliwości dotarcia do prawdy przez naszych kronikarzy i ich chęć lub niechęć do pełnego tej prawdy przekazania. Niewiele przekazów Galla i Kadlubka mogło się ostać takiemu śledztwu. W szczególności zaś za „bajeczne" uznano wszystko, co Gall napisał o przodkach Mieszka I. Mieszko jest — zdaniem owych badaczy — postacią autentyczną, bo imię jego zapisały kroniki niemieckie i czeskie. O żadnym z jego przodków nie wspominały, a więc nie są to postacie historyczne. W dodatku Gall splata je z bajkami o Popielu zjedzonym przez myszy — a więc opowiadanie jego warte jest tyle samo, co opowiadania Kadlubka o walkach kolejnych Leszków z Aleksandrem Wielkim czy Cezarem.

W 1925 roku Aleksander Brückner, podsumowując swe dawniejsze prace, pisał: „U nas tradycji (historycznej na dworze książęcym — przyp. B.Z.) żadnej nie było [...]. Nikt nie wiedział, czyim synem był pierwszy książę-chrześcijanin (Mieszko — przyp. B.Z.), bo «historia» ; dopiero od niego zaczynała; gdzie na koniec nie tubylec-patriota, lecz obcy przybłęda (Martinus Gallus) acz na podstawie informacji krajowej, dawne dziejespisywał" (Prof. Benedykt Zientara).

Te krewniackie powiązania następców Dago’me z niemiecką wyższą sferą, są widoczne i ścisłe. Nie ma żadnych różnic między Niemcami i „Słowiana“, poza tam sztucznym i narzuconym na „chama“, glagolicowym językiem.

 

c.d.n

 

 t.v.r. 3.3.2012.