Demokracja...... a co to takiego?

 

Zatem do rzeczy, liczni niezależni myśliciele, pisarze i twórcy już na początku 20 wieku doszli do wspólnego rozpoznania: demokracja jaką wprowadzono jest unowocześnioną formą tyrani. Druga połowa 20 wieku i początek 21 w całej rozciągłości to twierdzenie udowadnia. Wykrystalizowała się demokracja,- czyli polityczny kapitalizm, czyli panowowanie totalne nad  wszystkim (służba, wojny, praca, administracja, prasa) i nad narodem/ narodami, z jego rzekomo umownym przyzwoleniem, co stoi, paradoxalnie, w sprzeczności  z DEMOKRACJĄ  w jej właściwym rozumieniu.  Występujące w demokracji władztwo jest źródłem politycznego wzrostu władzy, która powinna zostać skierowana do permanentnego polepszania demokratycznych struktur, a nie zakamuflowanego zamordyzmu.  W BRD używa się „demokracji” głównie jako ideologicznego hasła i parawanu w ukrywaniu  obcej władzy, rządów uprzywilejowanej klasy i mniejszości narodowej, władzy partyjnego motłochu i jako synonimu parlamentaryzmu ( żałosne pitolenie i kasowanie horrendalnych parlamentarnych diet) oraz  partyjnego państwa.

Spójrzmy na to rzeczowo, jak wyglądają te „demokratyczne” osiągnięcia: jest nim kapitałowy zysk ( dywidendy) właścicieli potencjalnych demokratycznych systemów władzy  na demokratycznym światowym forum. A czym jest to demokratyczne światowe forum: politycznym światowym kapitalistycznym rynkiem, na którym handluje się (lub zmienia) demokracjami. A co oznacza demokratyzacja: wzrost politycznego kapitalizmu.

 

Tymczasem demokratycznym ideałem ( we właściwym tego określenia znaczeniu) jest całkowite zrezygnowanie z władzy dla celów prywatnych i wykorzystania wzrostu władzy do poszerzania demokracji dla dobra ludu.

 

Hopla...a gdzie z tym korzystnym w sumie zjawiskiem mamy do czynienia?

 

W całych Niemczech  ten wprowadzony siłą demokratyczny reżim jest całkowicie obcy, ponieważ w 1918 jak i w 1946/49 został narzucony przez  niejednorodną grupę zwycięzców. Demokracja ( mam na myśli tą prawdziwą)  w BRD cierpi więc podwójnie, przez zapomnienie własnego narodowego JA i olanie własnego narodowego istnienia (Być). Do tego dochodzi, iż w po bitewnych  chwilach  Niemcy rządzone były i są przez obcych., a w rzadkich chwilach wolności  natomiast, bombardowane do średniowiecza. Przy czym rządy demokratyczne w BRD nie oznaczają wcale  rządy najlepszych, w obsadzaniu stanowisk rządowych kieruje się tylko przynależnością partyjną, to znaczy, wybrakowanymi i miernymi  „menedżerami!, - nie mającymi żadnych szans na ogólnym i otwartym  rynku pracy. Dlatego też te obce ideologiczne moce wewnątrz BRD i na zewnątrz ( bliższa i dalsza zagranica) mają ułatwione zadanie, przy najmniejszym zauważalnym formowaniu własnej niezależnej myśli polityczno-gospodarczej, walą bez opamiętania i nieprzerwanie po niemieckich łbach  by zapobiec ich powstawaniu, względnie by do szczętu je wyrugować. Dlaczego ? Odpowiedź jest prosta jak drut , niemieckie myślenie, jakie  do 1945, w ramach klasycznego idealizmu miało miejsce w bardzo szerokim  zakresie, a dzisiaj występujące jeszcze w stosunkowo dużej grupie u nie zamerykanizowanych „intelektualistów”, obejmuje  CAŁOŚĆ, czyli  ABSOLUTNĄ  PRAWDĘ. Niemiecki myśliciel doskonale rozumie Boga/ Bogów i Swiat, jest  zatem  prawdziwym  koszmarem  dla stworzonych siłą światowych systemów władzy jak: angloamerykańskiego  (USraelskiego) imperializmu, jego najwyższego wcielenia,- syjonistycznego globalizmu, komunizmu i finansowego politycznego kapitalizmu, a na końcu.... obco rasowego międzynarodowego koczownictwa w BRD, które  kosztuje niemiecki naród 300 miliardów euro rocznie (dane oficjalne) i bez których (multikulti  koczowników - darmozjadów) BRD nie miałyby żadnych finansowych problemów.

 

 Wśród historyków, też intelektualistów (powiedzmy) wspomagających samozwańczych politykierów, rozróżniamy dwa typy ; interpretatorów pomnażających (naświetlających) i tych interpretatorów niszczących. Ci pierwsi zdani są tylko na siebie i bezlitośnie atakowani z całym stojącym demokratom do dyspozycji systemem sądowo – policyjnym, ci ostani korzystają, ze stworzonych w ramach demokracji, z luxusowych warunków pracy i nieograniczonych państwowych subsydiów oraz możliwości wydawniczych. I co dostrzegają moje błękitne oczy?,- ta cała potworna machina demokratyczno – sądowo - medialna jest w odwrocie, broni się, i to przed kim ? ,- przed  garstką zrównoważonych historyków, badaczy, filozofów i niezależnych polityków finasujących się z własnego portfela, posługujących się  logiką. A jak bronią się „intelektualni luminarze demokratycznych nauk socjologicznych i historycznych” przed podstawionymi pod nos dowodami : zamknij ryło, bo wsadzimy cię na 5 lat do mamra.   Hehehe.....  fas est et ab hoste doceri.... kiedyś się przyda....

 

t.v.r