Bush wprowadza nadzwyczajne Trybunały Wojskowe.
Prezydent
USA, Bush, usunął z drogi ostatnią formalną przeszkodę w powołaniu
kontrowersyjnych trybunałów wojskowych. Biały Dom opublikował dekret do
ustanowienia tych sądów, przed którymi w przyszłości postawieni zostaną
"wrodzy zagraniczni bojownicy".
Washington – po prawnych przepychankach zostaną w nich,
jako pierwsi, postawieni ; australijski Taliban (?, t.v.r.) David Hicks,
Kanadyjczyk Omar Khadr i wcześniejszy szofer osama Bin Laden'a, Ahmed salim
Hamdan.
W połowie zeszłego roku Najwyższy Sąd USA odmówił
Bush'owi powołanie tych trybunałów,
ponieważ według sądu, potrzebował na to zgody Kongresu. Po wyrażeniu
zgody na ustanowienie specjalnego prawa/ustawy i po jej opublikowaniu,
zapanowała zgroza u posłów i adwokatów aresztowanych.
W ten sposób, między innymi, przy pomocy pośrednich
wypowiedzi świadków i wymuszonymi (n.p.torturami, t.v.r.) wypowiedziami
oskarżonych, mogą oni zostać skazani. Owe nadzwyczajne trybunały mogą orzekać
karę śmierci.
Na jednej konferencji prasowej nazwał Bush stosunki z
Rosją i prezydentem Władymirem Putinem, mimo wspólnych celów,- za
skomplikowane. Istnieją liczne
rozbieżności – powiedział Bush. Mimo tego istnieje pewna baza dla
współpracy. Oba państwa mają wspólny cel
w zmuszeniu Iranu do rezygnacji z programu atomowego. Bush chwalił Rosję
za wkład w ostatnich postępach podczas
rozmów "sześciu"
nad koreańskim programem atomowym.
Putin, w jego ostrej wypowiedzi, podczas konferencji
bezpieczeństwa w Monachium, zarzucił USA nadmierne stosowanie gwałtu w trakcie
dążenia do panowania nad światem i deptanie nogami prawa międzynarodowego. Poszerzanie
NATO na wschód i planowane stacjonowanie
we wschodniej Europie systemów zbrojeniowych uznał za zagrożenie pokoju.
Mowa ta została przez wielu skrytykowana i uznana za odwrót Rosji z
prozachodniego kursu.
asc/Reuters/AFP
http://www.spiegel.de/politik/ausland/0,1518,466497,00.html
*******************************************
Takimi nowinkami, zwanymi przez z amerykanizowanych
(czyt. ogłupiałych) Europejczyków "newsami", futrowani jesteśmy
dzisiaj do rozpęku. Dla ogromnej większości ludzi zamieszkującej ten kontynent
- lekko strawne i..... usypiające! O tym w jakim celu powołuje się
"nadzwyczajne" trybunały za chwilę.
Producenci tych nowinek dobrze wiedzą, że ich
egzystencja, a nawet życie, może znaleźć się w niebezpieczeństwie jak ten
"motłoch" z tego zaaplikowanego jemu letargu się wybudzi. Wtedy spadają łby, a nawet pełne ręce
roboty mają rewolucyjne plutony egzekucyjne. Na razie jednak mogą wszyscy
"demokraci" hasać do woli,- "Suweren" zajęty jest
dostarczanymi mu "pod strzechę" plazmowymi pudłami i obżera się w
kolonialkach (wallmarktach) czy makdonaldach popijając słodkawo-mdlącą brunatną cieczą o niewiadomym
składzie chemicznym [tajemnica producenta przechowywana w pancernym trezorze :)
]. Ostatnio na pierwszej stronie rozpisywał się "Bild" (beerdowska
rewolwerówka) o jakimś facecie z branży muzycznej, podobno sławnym
Amerykaninie, uwodzicielu i amancie, bożyszczu emancypantek, którego dzisiejsza
demokratyczna "cywilizacja" wykończyła,- konsumował dziennie około 40
"capucino", ze 20 puszek "Red Bull" zagryzając w przerwach
"tabletki uspakajające" i teraz, po zażywaniu tych "Energy
Drink's", upodobnił się do "wzorca"...... Przykład skrajny, lecz
odzwierciedlający "demokratyczne" status quo.
Dla nieuzbrojonych po zęby narodów powoływane po 1945 trybunały
wojskowe, czy też sądy kapturowe, tworzone przez okupantów stają się prawdziwą
plagą. Dla ZWYCIĘZCÓW natomiast, gwałtowną potrzebą w ukrywaniu własnych
przestępstw.
Dzisiaj
żaden napadnięty i pokonany kraj nie ma nic do gadania i żadnego prawa do obrony.
Podlega wojskowemu sądownictwu agresora i koniec, a zwycięzcy świętują swoje
zbrodnie wojenne inscenizując pokazowe procesy nad pokonanymi, w których tym
ostatnim zabrania się dostarczać dowodów swojej niewinności. Nie, nic mi się nie po.... kiełbasiło. W prawniczej nowomowie
agresorów ten rodzaj postępowanie nazywa się teraz "praworządnością
międzynarodową". A w normalnym języku,- barbarzyńskim załamaniem
cywilizacyjnym!
Ta jurystyczna
tragikomedia swój początek
święciła podczas IMT w Norymberdze i Japoni.
"Der Spiegel" nr/2005 na strone 129 pisze: "Ci
w Norymberdze nie tylko uznali wojnę zaczepną za 'największe przestępstwo',....
lecz jednocześnie po raz pierwszy napiętnowali terror wojny eksterminacyjnej
jako "przestępstwo przeciw ludzkości". Prawo tworzone na kolanie
i w pośpiechu nie jest oczywiście prawem sprawiedliwym, bywa też często
obusiecznym. Wiedział o tym radziecki negocjator, niejaki Kola Nikiczenko,
próbując własne i alianckie
agresywne wojny z neutralizować. "Der Spiegel" nr 14/2005 str.
131 pisał: "Główny sowiecki negocjator Kola Nikiczenko, który później
był też w Norymberdze sędzią, bronił się przeciwko generalnemu kriminalizowaniu
wojen zaczepnych – lepiej przecież będzie obarczyć tym przestępstwem europejskie państwa osi, - Niemcy
i Włochy..... Sądowa kompetencja oskarżycielska powinna zostać ograniczona
do przestępstw państw osi – Rosjanie nie potrzebują sobie robić żadnych
wyrzutów z powodu wspólnego z Hitlerem potajemnego napadu na Polskę."
Niewyobrażalny bolszewicki cynizm. Uczestniczący w
norymberskich procesach, główny radca prawny Smirnow, reprezentujący interesy
ZSRR, przedstawiając "dowody" niemieckich zbrodni perorował :
"Zamykam tym dokumentem tą część "Obozy Koncentracyjne" i
przechodzę do ostatniej części mojego sprawozdania: 'Maskowanie Śladów
Przestępstwa'.
"..... Przedkładam sądowi w formie pisemnej sposób
maskowania tych nie do wyobrażenia zbrodni dokonanych przez nazistowskich bandytów, w formie całego
rzędu dokumentów. Jako pierwsze, Sprawozdanie Nadzwyczajnej
Polsko Sowieckiej Komisji z Majdanka.... żeby zaoszczędzić czas
postaram się zawartość tego dokumentu podać w skróconej formie.(....)
"Te piece do spalania pracowały bez przerwy. Temperaturę spalania można było
podwyższyć do 1,500 stopni Cels. Aby więcej zwłok mogło się do tych piecy
zmieścić, Niemcy je rozkładali, odrąbując im poszczególne części
ciała.".... (....)
"Aby swoje przestępstwa zataić, używali mordercy
Hitlera w okolicy Lwowa te same metody, które przedtem stosowali podczas
mordowania polskich oficerów w Lesie Katyńskim. Ta Komisja Rzeczoznawców
ustaliła, że maskowanie tych grobów w lesie w Lizenicach (oryg.
Lisenitzach, t.v.r.) było identyczne jak ukrywanie grobów zamordowanych przez
Niemców polskich oficerów w Katyniu.
( oryginalny zapis
protokularny z posiedzenia przedpołudniowego, wtorek,19 luty 1946. IMT, tom
VII)
Podczas tych rozpraw sądowych każdy punkt oskarżenia
musiał zostać przyjęty za "oczywisty fakt". "Nigdy w
historii zwycięzcy swoich pokonanych przeciwników ( prawie całą wierchuszkę
III Rzeszy, t.v.r.) tak skrupulatnie nie zgładzili" (Der Spiegel, 14/2005, str. 128). Do
zemsty, w trakcie długiej historii prowadzenia wojen, ludzkość w dużym stopniu
się przyzwyczaiła. Ale powoływanie się na (wojskową/państwową) praworządność,
by pod tą etykietą ukrywać własne zbrodnie przeciw ludzkości, jest
postępowaniem który w swoim cyniźmie trudno przelicytować. Niemniej wszystko,
jeśli chodzi o Norymbergę, pozostaje otwarte. Wszystkie rządy BRD, jak do tej
pory, nie uznały wyroków tego terrorystycznego procesu pokazowego : "W 1953
został generał Jodl przez pewien
sąd Bundesrepubliki posthum uniewinniony. I przy pomocy owego Ex-post-facto – argumentu, odmawia Rząd
BRD do dzisiaj uznania wydanych orzeczeń
Internacjonalnego Trybunału Militarnego z Norymbergii, jako niezgodne z
prawem,- i dlatego też, wynika to z konsekwencji, nigdy nie podpisał tą tyrańską klauzulę Konwencji Praw
Człowieka." (Der
Spiegel, 14/2005, S. 136).
*********************************
Dla wyrobienia sobie pełniejszego obrazu, dwie
wypowiedzi.
Miloszewicz był komunistą, ale przedewszystkim serbskim
patriotą, i w momencie kiedy przeciwstawił się "Globalizacji" jego
los był roztrzygnięty ! Poczytajmy
co mówiła na ten temat jego żona Mira Markowic :
"Tak długo jak Miloszewicz był amerykańskiej
polityce przydatny, - był sprzymierzeńcem. Później, jak w USA zarysował się
opór przeciw nowej Jugosławi, zaczął Waszyngton popierać separatystyczne i
terorystyczne ruchy w Kosowie, z wyraźnym celem którym było destabilizacja dzisiejszej
Jugosławi. Jest przecież jasne, że Albańczycy w Kosowie bez pomocy z zachodu
nie mieli by tej odwagi oraz wystarczającej broni i pieniędzy, by podjąć przeciwko naszemu krajowi
ofensywę na taką skalę." ("Der Spiegel" Nr 32,
06.08.2001, Seite 116. Mira Markovic, die Frau des jugoslawischen
Ex-Präsidenten Slobodan Milosevic)
I Vuk Draskovic, były dysydent za Miloszewicza:
"NATO przyniosło
naszemu krajowi w tych 35 dniach więcej nieszczęścia niż armie Hitlera podczas
czteroletniej okupacji. Naród nasz zadaje sobie dziwne pytania. My przypominamy
sobie niektórych niemieckich generałów i niemieckiego wroga, i my
zrozumieliśmy, że honorowy wróg
jest tylko w połowie wrogiem. Liczba poległych w walce z Hitlerem była
naturalnie większa jak dzisiaj. Ale ci Serbowie polegli honorowo, my
patrzyliśmy wrogowi w oczy. Dzisiejszy wróg jest zakłamany, politowania godnym
tchórzem, w porównaniu do marszałka polowego Mackensena z 1915 r. - nędzną
kreaturą. Natychmiast po wzięciu Belgradu kazał Mackensen postawić pomnik z
napisem "Wielkiemu Serbskiemu
Wrogowi". Kim są ci dzisiejsi tchórze, którzy niszczą z powietrza nasz
kraj, podporządkowując cały naród kolektywnej zemście? Serbia jest dzisiaj
niszczona, bo USA chce udzielić lekcji Europie, i tym sposobem ją zdyscyplinować. Ameryka doskonale wie, że zjednoczone
Niemcy ze swoim potencjałem w nowym przymierzu z Rosją, mogą stworzyć od
Atlantyku do Pacyfiku podstawy zjednoczonej Europy. Zeby temu zapobiec,
zaincenizowano na Serbach kolektywne przestępstwo. (Vuk Draskovic były wiceprezydent Serbii i były przeciwnik Miloszewicza. "Der Spiegel" 18/1999 str.158)
W Jugosławi zaczęło się jak wszędzie,- PROWOKACJĄ!,
wspomaganą masową kampanią medialną. Zamorskie i "zachodnie" służby
wywiadowcze szkoliły i dostarczały broń albańskim rebeliantom, którzy
terroryzowali i mordowali masowo w Kosowie serbską ludność. Miloszewicz wysłał swoją armię, żeby temu
położyć kres. Z tą dobrze wyszkoloną armią albańscy rebelianci nie byliby sobie
wstanie poradzić. Zapadła decyzja o zbombardowaniu Kosowa pod pretekstem
ochrony mniejszości albańskiej. Bombardowana ludność uciekała przed tym gradem
spadających na nią bomb, które w takiej ilości od zakończenia II W.S. na Europę
nie spadło, we wszystkie możliwe kierunki. Na konferencjach prasowych i w
mediach odwrócono kota ogonem i ten exodus przypisano "Nacierającej na
cywilną ludność albańską"- armi jugosłowiańskiej. Prosto i skutecznie. Miloszewicza
ogłoszono "zbrodniarzem wojennym", i po obiecanych 3 miliardach dolców rząd Dżindżica
wyekspediował Miloszewicza do Den Haag. Tam czekała już na niego, z wcześniej
spreparowanym oskarżeniem, osławiona i dyspozycyjna "pani" prokurator
...........Carl del Ponte. :)
Facit: Za zorganizowaną rebelię przez służby specjalne pobierające
żołd od "demokratów", skierowaną w stronę niezależnego
jugosłowiańskiego państwa, próbowano obciążyć exprezydenta Jugosławi. Kolejna,
budząca grozę, sądownicza farsa zwycięzców zakończona sądowym morderstwem i
kompletnym blamażem "prawa i sprawiedliwości".
******************************************
Rozprawie
wytyczonej Saddamowi Hussein'owi należałoby poświęcić więcej czasu i uwagi. Może innym razem. Zatem to ważniejsze. Do
dzisiaj głowią się pewni osobnicy jak do tego doszło i co takiego się wydarzyło,
że senior Bush po zwycięstwie w Iraku nie pomaszerował do Bagdadu tylko wycofał
się na "z góry upatrzone pozycje." Krąży mnóstwo opowieści, w tym
jedna wyjątkowo ciekawa o której nie wspomnę, bo wydaje się ona
nieprawdopodobna. :) Zamiast zająć Bagdad, wsadzić tam "niezależny i
demokratyczny" rząd, nałożono na Iracki naród embargo. Irakijczykom zabroniono głównie sprzedawać żywność
i medykamenty. A tym amis'owskim Boys kazano pilnować prezydenta Iraku z
powietrza. Codziennie kilka myśliwców z myśliwymi przez lata patrolowało Irak
puszczając z dymem każdy, podejrzanie im wyglądający, obiekt. Nie oszczędzano
niczego, rozwalano nawet stojące na polach maszyny rolnicze. Czyżby
"koalicji" z jakiegoś powodu puściły nerwy ? Z saddamowego procesu
niewiele wyciekło na zewnątrz. W tym parę jego fotek w wypranej białej koszuli
i przystrzyżonym zaroście. Praktycznie był to proces utajniony i nic nie
wiadomo co takiego Saddam tym swoim sądowym oprawcom powiedział. Jest jasne, że
wyreżysowali ten spektakl do najdrobniejszego
szczegółu okupanci. Sąd, jak wszędzie, to chłopcy na posyłki spełniający każde
życzenie "dolarowców". Jednak coś na tej rozprawie było niezmiernie
charakterystyczne i zastanowiające.
Saddama oskarżono i sądzono za rzekome "zbrodnie" wynikające z
prowadzonego w 1982 roku
procesu przeciwko 149 rebeliantom oskarżonych o prowadzenie spisku przeciwko
irakijskiemu państwu, i których irakijski sąd po dwuletniej prowadzonej
rozprawie skazał na śmierć. Zdaniem "koalicyjnego" sądu, ten proces z przed 24 laty nie był
sprawiedliwy, bo Saddam rzekomo na ten sąd naciskał. Nigdy jeszcze żaden mąż
stanu, tak jak Saddam Hussein, nie
został sądzony i skazany na śmierć na podstawie tak cieńkich i niewiarygodnych zarzutów. Inna
podejrzana sprawa to ten fakt, że ten proces odbył się w ekspresowym tempie, w
kakafoni nic nieusprawiedliwiających wrzasków i nienawiści ze strony mediów
etc. Gdzie ci wszyscy "sprawiedliwi" byli 24 lata temu?, żadne
"elity" intelektualistów z lewa czy prawa nie protestowały ! Nikogo ten
proces z przed ćwierć wieku nie interesował! Tak wygląda prawda. A co z tymi "szkodami
ubocznymi",- tymi 650,000 tyś. zabitych przez "koalicjantów"
Irakijczykami? Lub też tymi, liczonymi w miliony, napromieniowanych uranową amunicją,- ofiarami AGRESORÓW, tych właśnie, którzy w Norymberdze
agresję podciągnęli pod obowiązujące prawo, zaliczając ją do "zbrodni
przeciw ludzkości" i skazali oskarżonych o popełnienie tego rodzaju
zbrodni na stryczek? Zdumiewająca cisza panuje w gabinetach zmilitaryzowanych
wielmożów, żadnych "ludzkich łańcuchów" protestujących ze świecami w
łapach od morza po góry nie można dojrzeć ! No, i gdzie podziały się protesty
pokojowych noblistów, po... brudzili swoje trzęsące się łydki, czy może sądzą,
że powieszenie Saddama było akcją
wzmacniającą na świecie pokój ?
Wrzeszczące na codzień media oraz dyktujący pisarczykom
"przebieg wydarzeń, ich bossowie, uznający niezależne badania historyczne
za atak na "demokrację", w sprawie wyłączenia z procesu przeciwko
Saddamowi owego gazu, którym gazował rzekomo "własnych obywateli",
nabrali wodę w usta. Czyżby uznali
ten temat za wyeksploatowany który spełnił swoje propagandowe cele, czy też ta
nagłaśniana do wariactwa historyjka nie była prawdziwa i należało skazać Hussein'a pod byle
pretekstem, bo prawda mogła wyglądać inaczej ? Mordowanie "tysięcy"
Kurdów ukryto raptem pod kapotą
milczenia. Ta budząca grozę jurystyczna komedia będzie teraz powoli wyciszana za zamkniętymi
drzwiami, bo Sadddam przecież już
nic nie powie. Wygląda na to, że niejaki Stephen C. Pelletiere, profesor
Wyższej Szkoły Wojskowej w Ameryce, miał inne informacje "gazowe". Podzielił
się nimi z "New-York Times" z
dnia 31 stycznia 2003 roku : " Jako wysoki rangą analityk
polityczny CIA, kompetentny dla Iraku podczas wojny iracko-irańskiej od 1988 do
2003, wiem o tych sprawach dokładnie.....
dostałem zlecenie na wniosek Armi z 1991 roku, by przeprowadzić
dochodzenie..... Tajna wersja tego sprawozdania obejmuje całokształt Afery
Halabaja..... O tym gazowaniu w Halabaja wiemy tyle, że doszło do użycia gazu
między Irakijczykami i Irańczykami w trakcie walk o to miasto. Irakijczycy
użyli gaz musztardowy (iperyt). Stan nieżywych Kurdów wskazywał jednakże na to,
że są ofiarami gazu produkowanego na bazie zyjanidu (cyjanek).... Sprawozdanie
z dochodzenia stwierdza jednoznacznie, że ten gaz użyła strona irańska". No
proszę, wystarczy teraz jeno ustalić kto ten gaz wyprodukował i tym stronom
walczącym dostarczał. Czyż nie powinien się tym zająć jakiś światowy cywilny
trybunał, złożony z
intelektualistów i pokojowych noblistów ? ****************************************
"Bush nazywa stosunki z Rosją skomplikowane." (patrz
wyżej)
Jak zinterpretować tego typu dziennikarskie nowinki w
rodzaju : (jak pogodzić)
"....wspólne cele..... i liczne rozbieżności... ( by mogły stać się) "bazą
dla współpracy." ? Albo tego rodzaju : "Oba państwa (USA,
Rosja) mają wspólny cel w
zmuszeniu Iranu do rezygnacji z programu atomowego." Lub taka: "Mowa
ta (Putina) została przez
wielu skrytykowana i uznana za odwrót Rosji z prozachodniego kursu." Po
pierwsze, jak wyglądają "wspólne cele" można łatwo stwierdzić
zaglądając pod ten adres-> http://www.artemodus.de/cars/russ_antinato.html względnie ten->http://www.tun-ist-der-weg-zum-erfolg.com/redevonalexeymitrofanov.html W
geopolitycznej strategii Rosji do dzisiejszego dnia mało się zmieniło, mimo
takich czy innych życzeń "demokratów". Po drugie, Rosja jest przecież
odmiennego zdania, uznaje, iż Iran ma prawo do wykorzystywania energii atomowej
n.p. do produkcji prądu. Po trzecie, "prozachodni kurs" Rosji, czyli
jej rozkradanie przez "demokratów", było jeno jelcynowskim
"wypadkiem przy pracy" a robienie z prezydenta Rosji,- Puterminatora – reakcją
"zachodu" na to, że Rosję nie dało się rozkraść. Ciekawe kiedy
urzędujący prezydent Rosji zostanie też zaliczony do "wrogich
zagranicznych bojowników" i
postawiony przed buszowskim trybunałem?
Wytłuszczenia i podkreślenia moje.
z niezależnym pozdrowieniem
t.v.r.