Chronologia.

 

Historię uczy się ogólnie jako nie dający się podważyć fakt, i wszyscy są szczęśliwi,- "Tak, a nie inaczej wcześniej bywało, i koniec dyskusji!". Ta wiara jest tak mocno wprasowana w świadomość, że każda próba wyeliminowania jej z ludzkich czaszek napotyka na zupełne niezrozumienie. O czym ty bajdurzysz ? Wiesz lepiej od wszystkich ? Nie, wyobraź sobie, jak potrafisz jeszcze samodzielnie myśleć, że po prostu tym "wszystkim" wymyślonym przez Humanistów historyjkom nie wierzę, i patrzę na ich wysiłki INDYWIDUALNIE ! Historia jest również, niestety, instrumentem polityki silnej ręki, a ja nie należę do stada.

 

"Przekonania i sposób myślenia, a nie mniemanie i pogląd, są podstawową zasadą pisania historii" (Jakob Burckhardt).

 

Od 20 lat mamy do czynienia z nową gałązią nauki (w ramach Historii) t.zw. Krytyką Chronologii, dokładniej: krytyką chronologicznych wydarzeń historycznych. Przedstawicieli tego kierunku jest w BRD około 20. w USA mniejsza grupka, no i b. mała w Moskwie, za to najbardziej się licząca. Nie jest to jednak zupełnie nowa nauka, tym zagadnieniem zajmowano się od dawna. Zakładam, no tak!, że parę osób jest z tym problemem zaznajomionych, pewny jednak nie jestem.

Ustawieniem pewnych wydarzeń chronologicznie zainteresowany był przede wszystkim kościół rzymski. Za rządów papieża Grzegorza XII sobór zlecił niejakiemu Joseph'owi Scaliger'owi (1540-1609) wybitnemu umysłowi 16 wieku, usystematyzowanie istniejących wówczas przeróżnych kronik i systemów kalendarzowych, i ta tabela z małymi poprawkami, obowiązuje do dzisiaj, i na niej właśnie opierają się historycy. Dwa wybitne umysły, Isaac Newton (1643 - 1727), i Jean Hardouin (1646 - 1729), przyjrzeli się tej tabeli i doszli do wniosku, że w tej ustalonej przez Scaliger'a chronologii pojawiają się dziwne historyczne "powtórki", Newton postulował wręcz by je po prostu z historii wykreślić. Ten drugi, Hardouin, jezuita i wybitny oraz uznany autorytet naukowy owego czasu, poszedł o wiele dalej. Podjął olbrzymi wysiłek i w gigantycznej pracy podważył prawie wszystkie dokumenty, uznał je albo za podrobione (sfałszowane) względnie zwyczajnie stworzone. W 1687 r. francuscy biskupi zlecili jemu ciężkie dosyć zadanie, wszystkie akty soborowe, począwszy od pierwszego stulecia n.ery, aż do Hardouin'a czasów współczesnych, według obowiązujących dogmatów uporządkować i przygotować do druku. Hardouin był wysokiej klasy specjalistą, o tym już wspomniałem, specjalizował się w starych językach, numizmatyce, teologii, chronologii i historiozofi. W 1715 zakończył tę pracę. W międzyczasie wydał sporo innych dzieł. Już w 1690 w swojej obronie listu św. Chryzostoma do zakonnika Cäsar'a twierdził, iż rzekome dzieła antycznych autorów jak Cassiodor, Isidor von Sevilla, męczennika św Justyna i wielu innych, napisane zostały o wiele później, a więc zostały sfałszowane względnie wynalezione i datowane do tyłu. Zrobiła się niesamowita wrzawa, a na większość jego kolegów padł blady strach, i to nie tylko dlatego że ten wyrok padł z ust wybitnego uczonego którego trudno było bezpośrednio zaatakować, i z braku jakichkolwiek argumentów, ale też dlatego że dla większości jego kumpli sprawa tych fałszerstw była w większym czy mniejszym stopniu znana, i bali się zwyczajnie ogromnego skandalu. Miał też żarliwych obrońców, to zdopingowało Hardouin'a do dalszych wyjaśnień i odkryć w których zaliczył prawie wszystkie książki z epoki klasycznego antyku, z wyjątkiem paru, w tym pisma Cicero, satyry Horacego i Pliniusza Historię Naturalną oraz Georgica des Vergil za fałszerstwa, które napisane zostały przez uzdolnionych zakonników (na czyjeś :) żądanie) w 13 wieku, i wprowadzone do europejskiej kultury. To samo dotyczy sztuki, wydłutowane w kamieniach pismo, monet, a szczególnie soborowych aktów sprzed Tridentinum (16 wiek). Nie tylko jednak te rzeczy, zdaniem Hardouin'a, zostały wynalezione czy podrobione, dotyczy to również greckiego tłumaczenia S.T i tę rzekomą pierwotną wersję (grecką) N.T. Można sobie wyobrazić ten wrzask całego ówczesnego naukowego (kościelnego) establishment'u jak z jego tezami się zapoznali, szczególnie wkurzeni byli po tym jak z naukową flegmą i rzeczową argumentacją oznajmił: "Jezus i apostołowie, jeśli w ogóle, kazali po łacinie." Jego argumentacja była do tego stopnia rzeczowa i autorytet tak wielki, że żaden przedstawiciel nauki (ówczesnej) nie zaatakował jego wprost. Dopiero po jego śmierci (1792) doszło między jego zwolennikami i przeciwnikami do prawdziwie ostrej bitwy. To tak w skrócie, zaatakował też, między innymi, tezy samego św Augustyna o których napisał kilka naukowych rozpraw. Rozumie się samo przez się, że podstawowe dzieła Hardouin'a zostały przez francuski parlament zabronione, i dzisiaj są niezmiernie rzadkie. Po jego śmierci światek teologów powoli zaczął przychodzić po tym szoku do siebie, i krok po kroku wprowadzano podważone przez Hardouin'a texty do naturalnego, historycznego i religijnego obiegu. Te które się nie dało, odpuszczono sobie, jednak niektóre, rozpoznane jednoznacznie za fałszerstwa, n.p.listy niejakiego Ignatiusa (Ignacego?) wszmuglowano znowu do "świętych pism".

Sprzed 12wieku nie istnieją żadne dokumenty czy literackie dzieła w formie ORYGINALNYCH RĘKOPISÓW! Dopiero z początkiem drukowania książek (1450) mamy pisma i książki których datowanie jest pewne. Dla epoki Karolingów nie ma absolutnie żadnych dokumentów! Dotyczy to również archeologicznych wykopalisk. Wielu badaczy poddaje w wątpliwość istnienie samego Karola "Wielkiego". Czy znajomość europejskiej historii od czasów antycznych do 13 wieku n.ery jest rodzajem interesującego Romansu napisanego przez "ojców" kościoła w epoce renesansu? Na to wygląda. Ale ostrożnie, ponieważ ci wielcy badacze chronologii, jak Scaliger i Pettau oraz sławny Isaac Newton, sami opracowali (wymyślili !!!) niepewne tabele chronologiczne (n.p. Newton przesunął czas o 1000 lat by uwiarygodnić absolutnie nierealną i wymyśloną postać Abrahama), które obowiązują i dzisiaj (z małymi zmianami) w szkołach i na uniwersytetach, nie ma żadnej nadzieji na to by nowo napisaną historię do nauczania wprowadzić. Główną postacią ale (rekonstruktorem faktycznej historii), która zadała to najcięższe uderzenie w podstawy obowiązującej chronologii był NiemiecWilhelm Kammeier (1889 - 1959), który z wartą uwagi niesamowitą akrybią, opisał ten trwający stulecia fałszerski proces, dlatego jego genialne książki są absolutnym tabu na niemieckich uniwersytetach i akademickich wydziałach. Absolutnym!

Niemniej jednak wszystkie współczesne badania prowadzone przez dzisiejszych badaczy chronologii opierają się głównie na jego dziełach. Jeżeli tezy krytyków dzisiejszej obowiązującej chronologii zostaną potwierdzone( niektóre zostały już udowodnione), to w jakim właściwie przedziale czasowym żyjemy? Jaki chronologiczny problem naprawdę wystąpił? Istnieje to podejrzenie, że między końcem antyku a renesansem leży o wiele krótszy czas niż ogólnie się przyjmuje. Jako przykład można przytoczyć Katedrę w Syrakuzach, stara budowa (antyczna) została przez Normanów zaadoptowana na kościół w prawie nieuszkodzonym stanie, po mozaikach można bezbłędnie poznać, opierając się na historii sztuki, o gładkim (bezproblemowym) przejściu od antyku do chrześcijaństwa, i to w 12 i 13 wieku !

T.v.R.